Uciekaj!

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Czarny chłopak z miasta jedzie ze swoją białą dziewczyną do domu w głuszy, by poznać jej rodziców. Oczywiście mogła by wyjść z tego kolejna komedia z gatunku "rodzinne nieporozumienia". Moglibyśmy otrzymać pełną łez i sekretów psychodramę. Dostaliśmy horror. Też może być.

"Czy wiedzą, że jestem czarny?" - to pytanie nadaje ton dalszemu biegowi wypadków. Ona odpowiada, że nie, ale zapewnia, że to nie problem. On jest sceptyczny, ale nic nie mówi. Doświadczenie podpowiada mu, że owszem, jest to problem. Tyle tylko, że w przypadku liberałów (za takich pragną uchodzić rodzice jego dziewczyny) elegancko zawoalowany. Sytuacja jest zatem podwójnie niezręczna, lecz zanim weekend dobiegnie końca, chłopak przekona się, że to dopiero wstęp do poważniejszych tarapatów.

Scenariusz Uciekaj! wyszedł niewątpliwie spod ręki wnikliwego obserwatora dynamiki międzyludzkich relacji. Pierwsza połowa filmu pełna jest świadectw specyficznej mieszanki emocji wzbudzanej w homogennej społeczności przez osobę radykalnie odmienną - fascynacji połączonej z pogardą, dla niepoznaki pokrytej grubą warstwą powierzchownej serdeczności. W te pół satyryczne, pół złowieszcze sceny wplatane są coraz obficiej sygnały bardziej bezpośredniego zagrożenia - dziwne zachowanie dwójki czarnych służących, agresywne wycieczki brata dziewczyny, czy wreszcie prawdziwie upiorny seans hipnozy u gospodyni domu.


Uciekaj! to przykład tej ciekawszej gałęzi kina grozy, skupionej nie na atawistycznych lękach, które wynieśliśmy jeszcze z dżungli, lecz na społecznych bolączkach. Przykład tym cenniejszy, że przedstawiający punkt widzenia tych, których głos jest zwykle słabiej słyszalny. Wzorcowi protagoniści amerykańskich horrorów, od Amityville po Obecność, to zwykle biała "rodzina na swoim", której mir domowy naruszają różnego rodzaju ziemscy lub nadprzyrodzeni intruzi. Peele przedstawia nam, co sądzi o tym wszystkim sam intruz - młody, czarny mężczyzna, notorycznie demonizowany zarówno w kinie, jak i codziennych wiadomościach. A sądzi on, że jeśli człowiek jest otoczony przez białych, nawet okazujących żywiołową życzliwość, usprawiedliwione jest bycie nerwowym.

Sądząc po pierwszych recenzjach, polska publiczność (i krytycy) przyjęła ten film dość serdecznie. Pomimo (a może właśnie dlatego), że ta konkretna kwestia rasowa nie obrosła u nas tak dużą warstwą emocji, jak w Ameryce. Innymi słowy, film nie jest dla polskiej publiczności niewygodny, a nawet pozwala nieco podbudować własne ego kosztem liberalnych elit amerykańskich. W istocie jednak, w sposób nieunikniony, Uciekaj! porusza również temat klasowy. Bohater otrzymał bowiem statystyczny rodowód czarnego chłopaka z miasta - dziecka z rozbitej, słabo sytuowanej rodziny, któremu udało się wyjść na ludzi dzięki talentowi artystycznemu. Naprzeciw niego mamy białą rodzinę z pokaźnym kapitałem materialnym i kulturowym - ludzi, którzy nigdy nie zaznali biedy i mimo dobrych chęci nie potrafią wyobrazić sobie życia, które przypadło w udziale ich gościowi. To jest już, być może, coś, o czym można porozmawiać i na polskiej ziemi. O ile tylko przyjdzie nam ochota.

Zwiastun:

Dobry horror. U Ichaboda recenzja, niestety ze spoilerami.

Dodaj komentarz