Oferma

napisał o Rękopis znaleziony w Saragossie

Nie wsiąkłem w tą historię. Przytłoczyła mnie teatralność i dość infantylne, choć nierzadko urocze dialogi.
Poza tym narracja jakaś taka niemrawa, niektóre postacie papierowe aż szeleści.
Ja podziękuję.

Toż to szok!

szok nie szok, zaczynam się zastanawiać czy ze mną na pewno wszystko w porządku, bo to kolejny po Tlenie, wysoko oceniany film przez filmasterów z którymi mam ponad 80% zbieżności, na którym przysnąłem ;)

Coś z Tobą jest nie tak :>
Proponuję dać jednak Hasowi szansę. Dwie mocne kawy, dobre towarzystwo, ciemny pokój i nic tylko się rozkoszować. To jeden z najciekawszych filmów w historii kina, nie tylko polskiego.

Nie tylko moim zdaniem to polski film wszech czasów. Oglądałem go kilka razy z zapartym tchem. Dwie trzecie znanych krytyków kina polskiego na pytanie: Jaki jest najlepszy polski film? odpowiada: "Rękopis znaleziony w Saragossie" lub "Ziemia obiecana".

A reszta "Popiół i diament".

Popiół nagrałem z C+ kilka dni temu, czeka na swoją kolej.
Robię drugie podejście do Pamiętnika, wyspany i najedzony ;)

Nic z tego. Nadal mi się nie podoba ;)

Ależ Ofermo, co Oferma...

niby widzę, że to może i ciekawa historia, ale kompletnie wszystko mi psuje to czego bardzo nie lubię w kinie, a mianowicie teatralność, np. gra aktorska, dla mnie bardzo teatralna, albo to że postacie często recytują swoje kwestie (często dość infantylne zresztą). Poza tym, w ogóle dialogi to marnota dla mnie straszna. Miałem wrażenie że oglądam film rodem z niedzielnych poranków w kinie, a to przecie było kino dla dzieci.
Zdecydowanie nie moje klimaty.

Ten przesiąknięty symbolami film, o szkatułkowej konstrukcji, błyskotliwych dialogach jest wielbiony na całym świecie jak absolutnie żaden polski film. Za jeden z najbardziej ulubionych filmów uznali go m.in. Lars von Trier, Luis Bunuel, David Lynch, Francis Ford Coppola, Martin Scorsese. Ci dwaj ostatni zresztą sfinansowali odrestaurowanie tego filmu w USA. SPOILER (Co do aktorstwa, to główny bohater jest w pewnym sensie w ukrytej kamerze, a więc jest to celowy zabieg reżysera. Warto zwrócić uwagę na wydłubane oko Paszeko, które raz jest lewe, a w innej scenie prawe albo niezbyt przekonujące sceny walk gdzie rywal do rywala puszcza oko. Błędy reżysera?. Ależ skąd, końcówka filmu ewidentnie wskazuje w jak grubym byliśmy błędzie wątpiąc w perfekcję mistrza Hasa.).

Ale Maklakiewicz jako Busqueros powala! :)
Skoro się nie podoba, to nie ma mowy, żeby przekonać, że jednak powinno się podobać. Mnie urzekła koronkowa konstrukcja, w której widz mimo wszystko się nie gubi, a do tego klimat - trochę straszny, trochę zabawny, trochę tajemniczy. Ale ja oglądałam "Rękopis" po raz pierwszy właśnie jako dziecko, w dodatku we fragmentach, które wydawały mi się niezwykle intrygujące, więc dla mnie jest to film kultowy, zupełnie nie postrzegam go w kategoriach kinematograficznych.

"Skoro się nie podoba, to nie ma mowy, żeby przekonać, że jednak powinno się podobać." - otóż to, dzięki @Esme ;)
Ja jako dziecko nie oglądałem zbyt wielu filmów. Moja "wrażliwość" filmowa kształtowała się od początku lat 90tych kiedy to na domowym odtwarzaczu VHS oglądałem filmy z Dolphem Lundgrenem, jakieś badziewiaste horrory i mase holiłudzkich produkcji pokroju Hook'a czy ET. Po prostu to było w obiegu. Jak w liceum po raz pierwszy obejrzałem film Woodiego Allena (Tajemnicę morderstwa...) przeżyłem pozytywny szok. Ze "starym" kinem w ogóle nie miałem styczności. Dopiero pod wpływem filmasterowych rekomendacji powoli zaznajamiam się z dorobkiem kinematografii sprzed roku 1970ego.
"Rękopis..." niestety okazał się dla mnie stratą czasu, ale doskonale rozumiem, że może się podobać. Do mnie po prostu nie trafił.

Jako, że jest tu wielu fanów Rękopisu to poproszę o interpretację ostatnich minut filmu, tj. od momentu gdy kończy opowiadać król cyganów, a Van Worden powraca do karczmy.

Chciałbym się upewnić czy nic mi nie umknęło :)

Scorsese próbuje to zrobić od wielu lat ( ma plakat z tego filmu na ścianie w pracowni ) i zawsze wychodzi mu co innego :)