Cannes 2023: In the Rearview, Eureka, Tiger Stripes, Kidnapped, Club Zero

Data:

Skąd dokąd” (reż. Maciej Hamela) - „Skąd dokąd” jest zapisem wielkiej migracji ukraińskiej ludności cywilnej. Reżyser filmu, Maciej Hamela, był zaangażowany w ukraińskie problemy od czasu Majdanu. Gdy rozpoczęła się zeszłoroczna rosyjska inwazja, już trzeciego dnia kupił vana i ruszył w trasę za wschodnią granicą, żeby zwozić z całego kraju ludzi do bezpiecznych punktów w Ukrainie, albo do Polski. Po jakimś czasie zamontował w samochodzie kamerę i rozpoczął kronikę tych podróży. Film jest zapisem ponurych krajobrazów zdewastowanej Ukrainy. Migawkami z podróży po kraju dotkniętym wojną. Przede wszystkim jednak portretem mieszkańców Ukrainy uciekających przed terrorem.

Hamela jest obecny w tej narracji, ale stara się jak najbardziej usuwać w cień, zadowalając się rolą cichego przewoźnika, okazjonalnie dopytującego się o jakiś szczegół, przez większość czasu woli jednak skupiać całą uwagę odbiorcy na swoich pasażerach. Przygląda się im wszystkim z empatią, dużą uwagą, ale też cierpliwością, nie wyciskając z nich przykrych wyznań. Jedni w naturalny sposób dzielą się traumatycznymi opowieściami o przeżytych torturach, utraconych bliskich, skrzywdzonych kobietach z ich otoczenia, poturbowanych mężczyznach, drudzy wolą wdawać się w niezobowiązujące rozmowy, a wielu po prostu siedzi w milczeniu. Pogrążeni w myślach, wpatrują się w mroczny świat za szybą pojazdu, na ruiny za oknem, ślady po czołgach, a także kolejne punkty kontrolne, gdzie powtarzają się te same pytania. „Skąd? Dokąd?”.

Nie odnosi się wrażenia, że ktoś tu poszukuje sensacyjnej treści, tanich łez, wojennego dreszczyku. Obserwujemy szczere zainteresowanie drugim człowiekiem, troskę o jego los, chęć poświadczenia przed resztą świata o wyrządzonej mu krzywdzie.

Dobry, bardzo skromny dokument, stawiający na prostotę i empatię

Eureka” (reż. Lisandro Alonso) - „Eureka” to w zasadzie kilka filmów w jednym. Świetna pierwsza godzina zaczyna się jako arthouse’owy horror z Viggo Mortensenem żeby następnie przerodzić się w historię rodem z „Fargo”. Ostatnia godzina to już klasyczne nowohoryzontowe szlajanie się po dżungli, co ma swoich zwolenników, ale jest też świetnym pretekstem do masowych wyjść z sal kinowych. Mimo wszystko warto, żeby przeżyć tę pierwszą godzinę, szczególnie, jeżeli jest się festiwalowym wyjadaczem gotowym na nieco bardziej ekstremalne kinowe doświadczenia w nadziei, że odpłacą nam za cierpliwość czymś ciekawym. „Eureka” odpłaca.

Tygrysica” (reż. Amanda Nell Eu) – nagrodzony w canneńskiej pobocznej sekcji Tygodnia Krytyki film „Tygrysica” to energetyczny malezyjski horror cielesny wykorzystujący w dość oczywisty i niesubtelny sposób opowieść o transformacji młodej dziewczyny w drapieżnego demona jako metaforę okresu dojrzewania oraz relacji pruderyjnego społeczeństwa z czymś tak naturalnym jak menstruacja.

Porwany” (reż. Marco Bellocchio) – weteran kina włoskiego w stylowej opowieści opartej na autentycznej historii żydowskiego chłopca ochrzczonego w tajemnicy przed rodzicami i porwanego przez papieża Piusa IX. Interesujące i stylowo zrealizowane.

Club Zero” (reż. Jessica Hausner) – szkolne zajęcia ze „świadomego” zdrowego odżywiania jako przepustka do sekciarskiej ekstremy. Jessica Hausner ma bardzo wyrazisty styl wizualny i ciekawą historię do opowiedzenia, którą nieco rozcieńcza pobocznymi wątkami fabularnymi, ale problematyczny główny wątek zainspiruje zapewne niejedną żywiołową dyskusję w festiwalowych przestrzeniach.