Pędząc przez śnieg

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Początek kwietnia 2014, gdy IPCC ogłasza drugą i trzecią część swojego najnowszego raportu na temat zmiany klimatu, to idealny czas na polską premierę filmu Arka przyszłości. Film opowiada o losach ostatnich przedstawicieli ludzkości - tych, którym udało się wsiąść do pędzącego w nieskończoność wokół Ziemi, napędzanego rewolucyjnym silnikiem pociągu genialnego pana Wilforda. Przed czym uciekali? Przed potężną zimą, która opanowała cały świat, gdy w obronie przed globalnym ociepleniem rozpylono w atmosferze tajemniczy związek CW7.

Autorzy filmu przezornie nie zdradzają szczegółów technicznych działania pociągu ani zastosowanej metody inżynierii planetarnej. Dzięki temu nerdy całego świata będą mogły swobodnie tworzyć mniej i bardziej sensowne hipotezy na temat stawiającego wyzwanie II zasadzie termodynamiki źródła energii oraz zastanawiać się, jakich ilości czegokolwiek wymagałoby tak poważne i długotrwałe (ponad 17 lat) zaburzenie systemu klimatycznego Ziemi*.

Fabuła Arka przyszłości jest dość typowa - nieliczni rozbitkowie po apokalipsie tworzą ściśle zhierarchizowane społeczeństwo z jaskrawymi różnicami w poziomie życia między bogatymi szczęśliwcami z pierwszych wagonów a uciskaną biedotą z końca pociągu. A wszystko to w sosie totalitarnej ideologii i religijnej czci dla lokomotywy. Oczywiście naszą społeczność poznajemy nie w przypadkowym momencie, ale w przededniu "Wielkiej Rewolucji Curtisa", która pozwoli jej uczestnikom odkryć wiele szokujących prawd. I wszystko byłoby bardzo typowe a może nawet nudne, gdyby nie fakt, że film jest produkcji koreańsko - czeskiej a nakręcono go na podstawie francuskiego komiksu. Ten międzynarodowy rodowód przydaje mu odpowiedniej dawki melancholii, szaleństwa i groteski. Sprzyja również nawiązaniom do kultury i kinematografii różnych krajów. Elementy znane w naturalny sposób łączą się z egzotycznymi (przy czym zapewne dla widzów z Azji przyporządkowanie znanych i egzotycznych motywów jest dokładnie odwrotne niż dla Europejczyków).

"Jak koreański, to na pewno są takie dokładnie pokazane krwawe sceny" - domyślił się mój brat. To prawda. Ale równoważą je dopracowane sceny wyczekiwania i refleksji. Arka przyszłości lepiej niż inne produkcje pozwala odczuć grozę zdania wygłoszonego przez Alberta Einsteina: "Nie wiem jak będzie wyglądać trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pałki i kamienie".

Reżyserem filmu i współtwórcą scenariusza jest Joon-ho Bong, znany z doskonałej Zagadki zbrodni (bynajmniej nie science-fiction), jednym z producentów popularny wśród Filmasterów Chan-wook Park. Również w jednej z głównych ról zobaczymy Koreańczyka, Kang-ho Songa, znanego polskiej publiczności ze wspomnianej wyżej Zagadki zbrodni czy Trylogii zemsty. W roli głównej Chris Evans (bardziej znany jako Kapitan Ameryka), wspierany przez Johna Hurta, Tildę Swinton i Eda Harrisa..

Choć jest w Arce kilka drobnych niekonsekwencji, tworzy w sumie ciekawy obraz wielonarodościowego minisystemu. Fabuła, chociaż standardowa, jest dobrze poprowadzona, dzięki czemu obraz jest wciągający i poruszający. Polecam wielbicielom ponurego science-fiction, pędzących pociągów i azjatyckiego kina.

*Rozpatrywane w rzeczywistości metody wymagałyby stałego uzupełniania warstwy odbijającej promieniowanie słoneczne, w związku z nieubłaganym działaniem grawitacji.

Zwiastun: