Lektura (Nie)Obowiązkowa: Lantana (2001)
„Lantana” stanowi bardziej kameralną, ale równie intensywną i wiarygodną psychologicznie, australijską odpowiedź na kultową „Magnolię” Paula Thomasa Andersona. W obu filmach aż kipi od gęstości międzyludzkich relacji, jakie zachodzą w różnych konfiguracjach między kilkorgiem nieznajomych, by złączyć ich losy tajemniczym zniknięciem jednego z bohaterów.
Policjant śledczy Leon Zat (Anthony LaPaglia) przeżywa małżeński kryzys, który stara się uśmierzyć wikłając się w przypadkowy romans z kobietą poznaną w szkole tańca, do której uczęszcza wraz z żoną Sonją (Kerry Armstrong). Jego nowa przyjaciółka, Jane (Rachael Blake), podjęła niedawno decyzję o separacji. Mąż wyniósł się z domu, a ona sama stara się szukać nowych wrażeń w bardziej „panieńskim” stylu życia. Nieszczęśliwa Sonja szuka pomocy u pani psycholog Valerie Somers (Barbara Hershey), która sama zmaga się z osobistą tragedią. Morderstwo nastoletniej córki oddaliło ją od cierpiącego męża Johna (Geoffrey Rush). Pewnego dnia Valerie znika w niewyjaśnionych okolicznościach, próbując znaleźć pomoc w środku nocy na pobocznej drodze, gdzie utkwiła wraz z niesprawnym samochodem. Sprawą zajmuje się Leon, który od razu zaczyna podejrzewać męża pani psycholog, wątpliwości pojawią się też przy jednym z trudnych pacjentów Valerie, jednak to Jane feralnej nocy wypatrzy z okna, jak jej sąsiad wyrzuca w pobliskie krzaki elegancki, damski pantofel…
W filmie Raya Lawrence’a wątek kryminalny, choć ciekawy i na swój oryginalny sposób trzymający w napięciu, stanowi tak naprawdę rzecz absolutnie poboczną. „Lantana” skupia się na ludziach, trzech małżeństwach, w których coś się zepsuło i nikt na pierwszy rzut oka nie wie, co i jak naprawić. Rozwiązanie zagadki zniknięcia psycholożki Valerie paradoksalnie okaże się lekarstwem dla portretowanych w „Lantanie” związków, pozwoli znaleźć ujście dla tłumionych emocji, da szansę na konieczne wyjaśnienia, wyartykułowanie oczekiwań, potrzebne, szczere przeprosiny, konkretne decyzje.
Wspaniałe jest, z jaką pieczołowitością, starannością i sprawiedliwością traktowane są poszczególne wątki w „Lantanie”. Wszystko zdaje się mieć tu dokładnie wyważone proporcje. Każda postać w filmie jest na wskroś pełnowymiarowa, bogata, strasznie wyraźnie zarysowana. Dodatkowo australijska fabuła posiada ten frapujący, pozornie ospały, przydymiony sposób narracji, w którym powoli publika na całym globie zaczyna się rozsmakowywać za sprawą świetnego „Królestwa Zwierząt” czy interesującego „Snowtown”. „Lantana” może odrobinę jest zbyt teatralna, ale na pewno to zaginiona perełka współczesnego, rasowego dramatu psychologicznego.
Skoro to Kwestia zaufania, to zaufam i dodam na listę życzeń :)
Chyba jednak lektura obowiązkowa. Porównania do "Magnolii" i "Królestwa zwierząt" mnie przekonują.