WYSYPISKO WSPOMNIEŃ
W zeszłym roku brytyjska produkcja, debiut Luny Carmoon, podbiła wenecki Tydzień Krytyki, skąd wyjechała z aż czterema wyróżnieniami. Film zdobył też nagrodę publiczności na festiwalu Nowe Horyzonty. Czy naprawdę jest warty swojego hype'u?
Odbijają się w "Skarbach" powidoki innego, skądinąd wybitnego i również debiutu z Wysp, czyli "Aftersun" Charlotte Wells. Reżyserki połączył temat - traumy rodziców, obserwowane przez dziecko bez świadomości ich podłoża, emocjonalnego ciężaru i tragizmu, które rezonują ze zdwojoną mocą w dorosłej egzystencji kolejnego pokolenia. Luna Carmoon przygląda się toksycznej relacji matki i córki. Gdy te były jeszcze razem, miłość i troska dorosłej kobiety (Hayley Squires) ginęły w tonach śmieci, która ta zwykła kolekcjonować. W obłędzie i naturze natrętnej zbieraczki na pewno było coś niezwykłego, co czyniło z dzieciństwa 8-letniej Marii (Lily-Beau Leach) wówczas epizod magiczny, którego nie rozumiało otoczenie, w tym opieka społeczna.
Po latach spędzonych z kochającą rodziną zastępczą 17-letnia już bohaterka (Saura Lightfoot-Leon) zabiera się za segregację przykrytych hałdą wyparcia i niepamięci wspomnień o matce, w czym pomagierem zostaje dawny podopieczny jej opiekunki Michael (Joseph Quinn). Zupełnie nieświadomy ciężaru doświadczeń Marii i totalnie pogubiony we własnej dorosłości mężczyzna.
Nie szukajcie jednak w "Skarbach" uwodzącej melancholii "Aftersun" czy poetyckiej oniryki "All Of Us Strangers". Estetycznie to film z gatunków tych osobliwie brzydkich, momentami wręcz odpychających. Narracyjnie zaś bliżej mu do naturalizmu greckiej nowej fali. Ten turpizm i dziwność stylu Carmoon czynią z jej fabuły jeden z najbardziej oryginalnych obrazów o rozliczeniach z dzieciństwem i przezwyciężaniu traum (swoich i cudzych), jakie pojawiły się w kinie w ostatnich latach. "Skarby" przytłaczają smrodem mrocznych wspomnień, zarażają swoją destrukcyjną energią i wlewają słodycz w serce, obiecując bardzo nieoczywisty happy end. Gdyby ktoś twierdził, że w kinie coming-of-age nie da się zrobić czegoś nowego, to właśnie ktoś to zrobił.