bjag

napisał o Śnięty Mikołaj 2

Po wigilijnej wieczerzy, oglądając jednym okiem przypadkowy film familijny – dosłownie jednym okiem, siedziałem bowiem z boku telewizora – przeżyłem podwójną epifanię. Toż to sequel tej fajnej komedii świątecznej, którą widziałem na HBO w wieku dziesięciu lat! Tim Allen przemienił się w Świętego Mikołaja, urosła mu broda i brzuch, i teraz co roku musi objeżdżać świat z prezentami. W drugiej części nasz bojater wyrusza na matrymonialne poszukiwania, podczas gdy despotyczny sobowtór o drewnianej twarzy w castrowskim stylu pragnie przejąć kontrolę nad „Elflandią”. Tandetne? Owszem, lecz to przecież nie jest kino z aspiracjami. Epifania druga polegała na tym, że w przyszłą panią Mikołajową wcieliła się Elizabeth Mitchell, którą zapamiętaliśmy z serialu „LOST” jako ponętną doktor od zapładniania. „Śnięty Mikołaj 2” rzucił przy okazji wyzwanie genderystom: kobietom w prezencie wręcza się lalki i kuchenki, zaś dyrektorka szkoły rezygnuje bez oporów z kariery, by poślubić brodatego patriarchę.