Asceza
Dziś nawet przeciętny człowiek posiada środki pozwalające na realizację takiego filmu (kamera, jedno pomieszczenie, kilka rekwizytów, żadnych efektów specjalnych), a wytwórnie filmowe dysponują niewyobrażalnie większym potencjałem. Oczywiście przeciętny człowiek nie skłoni do współpracy odpowiedników Henry'ego Fondy czy Lee J. Cobba, ale wytwórnie już owszem. A mimo to nie widziałem drugiego tak dobrego filmu, choć "Dwunastu gniewnych ludzi" powstało już ponad pół wieku temu. Dlaczego?
Wydaje mi się, że sekret tkwi właśnie w ascezie: Lumet świadomie wybrał oszczędną formę, by w tej pozornie wąskiej przestrzeni możliwości, jakie sobie pozostawił, znaleźć przepis na film doskonały. Bo po odrzuceniu wszystkiego, co rozprasza uwagę, a jest jedynie środkiem, nie celem, artysta mógł w pełni skupić uwagę na budowaniu portretów psychologicznych bohaterów. W efekcie powstał film, którego nie można już poprawić: każde ujęcie, kadr, kwestia, czy gest zdają się być dogłębnie przemyślane, wystudiowane, najlepsze z możliwych.
Ciekaw jestem jak wyszła ta rosyjska wersja 12 Angry Men. Jeszcze nie widziałem, ale korci mnie, żeby jak najszybciej porównać. Czy to zwykły remake czy też jakoś unowocześniony? Tytuł: "12"
Z tego, co czytałem, film Michałkowa nie jest prostym remake'iem: dotyczy procesu młodego Czeczena i jest mocno zakorzeniony w rosyjskich realiach. Zdaje się, że jest sporo scen plenerowych, jakieś obrazy z wojny w Czeczenii, itp. Może być ciekawy, ale to zupełnie inny film. Nawiasem mówiąc, rosyjski kandydat do Oskara.
Jest też amerykański remake dla TV z 1997 roku, też ze scenariuszem Rose'a, bliskim oryginałowi, ale nieco uwspółcześnionym (np. nie wszyscy jurorzy są biali). Zdobył nawet jednego Złotego Globa, ale nie spieszy mi się go obejrzeć...