Profil użytkownika darcnet
Ile razy można?
I Deppie, ach Ty Deppie, ja wiem, że życie gwiazdy wymaga zarobków bardzo wysokich, a supergwiazdy superwysokich, ale kiedyś potrafiłeś grać.
Za słabe nawet na gastroseans.
Aha, mistrzowski Rush.
Aviator (6)
Mroczne cienie (4)
Panie Burton, a z Pana tak dobry reżyser niegdyś był...
Tandetna opowieść i nie chodzi o to, że prosta, Burton nie potrzebuje poważnej złożoności, ale oklepana, poskładana z najtańszych chwytów jakie można spotkać w kinie pop. Poza tym nie jestem przyzwyczajony, żeby Burton robił komedię gagów, czerpiąc śmieszność z najnowszych Piratów z Karaibów.
Deppowi nie chce się już grać, a tym bardziej kreować postaci. Zdjęcia, choć piękne i wprawiające w zachwyt na początku, z czasem strasznie powszednieją i przestają urzekać.
Nie warto oglądać więcej niż pierwszych pięciu minut.
Oto Batman, którego lubię - komiksowy. Nie przesadzony, tanio zintelektualizowany i przesycony holyłudzkim studium człowieka Mroczny Rycerz, który nie ma nic oprócz efektów specjalnych i montażu (i tak dla mnie zbyt szybkiego, czasami).
Batman powinien być przerysowany, Joker nie powinien zastanawiać się nad tym, czy ludzie są dobrzy (nawet jeśli są źli).
A tutaj: piękne zdjęcia, świetny Keaton (którego zaczynam bardziej lubić u Burtona od Deppa - ten sobie nagrabił ostatnimi "dziełami"), prosto poprowadzona fabuła i komiksowość.
Z tego Burtona był kiedyś taki dobry reżyser...
Tron: Dziedzictwo (darcnet)
Stalker (doktor_pueblo)
No, ten, eee... no, ten...
Pamiętam, że jak oglądałem go pierwszy raz, to kiedy zorientowałem się, że zostało pół godziny do końca, odczułem niemal fizyczny ból.
To jeden z tych filmów, które ogląda się raz i później nie może ruszyć z miejsca. Więc sięga się po niego drugi raz i znów paraliż dopada po seansie.
Film wyśmienity pod każdym względem.
Nie wiem, czy nie mój all time favourite.
A że długi i powolny? Cóż, po prostu jak "Truposz" - nie dla każdego. :)
Gdzie tam horror!
Ale śmieszne.
Momentami głupawe, ale w taki brytyjski sposób. Zresztą, kto inny jak nie Brytol mógłby wymyślić, że przed zombiakami trzeba się schować w pubie i przeczekać ich wysyp popijając guinnessa?
Może mało to mądre, ale na pewno kuszące, bo któż by tak nie pragnął - sączyć trunek i przez okno patrzeć, jak zombiaki pożerają innych ludzi?
Bomba! :)
Fajnie. Wchodzi jak nóż w masełko.
Do tego wspaniałe gładziutkie przesłanie, idealne na czas pokryzysowy.
No, i w ogóle to spoko jest, może prócz kilku (kilkunastu?) środkowych minut, które można by bez problemu wyciąć.
Thriller porządny, podręcznikowy wręcz, czasem ponad ową podręcznikowość się wybijający.
I nic więcej.
Ej no, ludzie, co Wy tak słabo?
Są półnagie laski? Są? Jest napierdalanie? Jest. Jest dobra muzyka? Jest. Teledyskowość - jasne! Nieszczególna ciągłość fabuły, żeby można wpieprzać popcorn i popijać colą i ewentualnie nawet wyskoczyć do kibla i nie pogubić się w fabule? Jest.
Mało tego: wizualnie film naprawdę fajnie zrobiony. Szczególnie pierwszych kilka minut.
A że na raz, maksymalnie dwa (na całe życie)? To nic. Przecież było miło! :)
Hej ho! Ładnie. Bardzo ładnie.
Po chińsku, ale przypodobując się równocześnie Zachodowi, choć nie aż tak bardzo jak Hero.
Opowieść o mądrości, cierpliwości i rozwadze, wyposażona w całkiem sprawnie (choć momentami jednak nie do końca) zrobione sceny walki.
Ale na raz. Miły raz.
Dobre, ale... no, dobre. Nic więcej. Do szpiku amerykańskie w warstwie fabularnej, co powoduje, że postaci są w większości standardowe, rzadko więc zaskakują.
Ale z drugiej strony, cholera, to bardzo sprawnie zrobiony film. Bardzo bardzo sprawnie. I choć łopocząca flaga w gwiazdki białe może męczyć Europejczyków (z reguły męczy), to nie sposób nie docenić momentami rzeczywiście świetnego aktorstwa i płynnie opowiedzianej historii.
Mimo wszystko - czy na więcej niż na jeden, dwa razy?...
Tron: Dziedzictwo (bjag)
Ha! Miła zabawa dla całej rodziny i choć brak tu dobrego aktorstwa (prócz Zuse), holyłudzka pseudofilizofia wylewa się hektolitrami, a reżyseria (w szczególności montaż w takich scenach... "normalnych") pozostawia wiele do życzenia, to zawsze pozostaną niesamowite efekty specjalne i wspomnienia Trona oryginalnego.
I cóż z tego, że możesz co do słowa przewidzieć kolejny dialog? I tak jest fajnie.
A niech będzie nawet i 5! :)
PS. Niesamowita muzyka!
Ej-no, łał. No łał. Takie lepsze (a może po prostu inne?) "Lock, stock...".
Świetna rola Pitta, i co ciekawe, także Stathama. I całej reszty aktorskiej, bo naprawdę nikt tu chyba nie zawodzi: ani Del Toro, ani Serbedzija, ani Jones, ani, ani, ani. Każdy z aktorów świetnie poprowadzony, żeby wycisnąć z roli dużo, a może nawet i więcej.
Do tego pełno brytyjskiego czarnego poczucia humoru i choć nie ma cycków, jest okejka, bo to po prostu świetny film jest.
Lubię Tima Rotha, głównie dlatego.
A, i nowe stulecie zaczyna się w 01.