Filmowy hołd malarstwu E. Hoppera

Data:

Niewielu jest malarzy, których obrazy wywarły tak wielki wpływ na sztukę filmową, jak dzieła Edwarda Hoppera.

Malarstwo Hoppera charakteryzują takie słowa jak: półmrok, pustka, szarość, światłocień .

Obraz The House by the Railroad (powyżej) posłużył jako inspiracja dla posiadłości Normana Batesa w Psychozie Hitchcocka oraz farmy w Niebiańskich dniach Malicka. New York Movie był jedną z ważniejszych inspiracji dla Sama Mendesa w trakcie prac nad Drogą do zatracenia. Z kolei jeden z najsłynniejszych obrazów Hoppera pt. "Nocne jastrzębie" (Nighthawks, na zdjęciu poniżej) stał się natchnieniem przy pracy nad co najmniej trzema filmami: Głęboką czerwienią Argento, Łowcą androidów Scotta, oraz Końcem przemocy Wendersa. Do fascynacji Hopperem przyznaje się też Jim Jarmusch.

Nic zatem dziwnego, że w ostatnim czasie kilkoro twórców postanowiło złożyć malarzowi bardziej bezpośredni hołd, kręcąc filmy, opowiadające historie uchwycone na jego obrazach.

Malarstwo Hoppera charakteryzują takie słowa jak: amerykański sen, miasto, bar, okno, motel.

Shirley - wizje rzeczywistości, dzieło austriackiego reżysera Gustava Deutscha inscenizuje 13 obrazów Hoppera, używając ich jako tła do opowieści o tytułowej Shirley i zmieniającej się Ameryce. Dzieło Deutscha pod względem wizualnym olśniewa. Nie korzystając z żadnych efektów komputerowych twórcy zdołali odtworzyć świat Hoppera, ożywiając go w sposób równie imponujący jak Lech Majewski ożywił Drogę krzyżową Bruegla. Kapitalnym pomysłem było zatrudnienie do tytułowej roli tancerki Stephanie Cumming. Historie Hoppera nie wymagały wielkich umiejętności aktorskich, twarze jego bohaterów są zawsze puste, wpatrzone w jakiś nieistniejący punkt, pozbawione emocji. Wymagały natomiast charakterystycznej dla tancerek precyzji i panowania nad ciałem.

Malkontenci kręcą nieco nosem na opowiedzianą przez Deutscha historię Shirley, zarzucając jej banalność, czy wręcz pretensjonalność. Nie do końca bez racji, trzeba jednak zauważyć, że jest to problem właściwie wpisany w projekt ożywiania obrazów Hoppera.

Istotą malarstwa Hoppera jest pustka, tajemnica. Patrząc w beznamiętne twarze hopperowskich bohaterów możemy puścić wodze fantazji, dobudować do nich dowolne historie, w tym ich siła. Ten czar pryska, gdy zrobi to za nas reżyser, oddzierając dzieła z ich tajemniczości, trywializując.

W gruncie rzeczy pomysł Deutscha na scenariusz (opowieść o zmieniającej się Ameryce, ilustrowany obrazami Hoppera z odpowiadających danym czasom lat) jest niezły. Problemem nie wydaje się być więc sama historia, lecz to, że ona w ogóle się pojawia.

Najdobitniej świadczy o tym porażka drugiego filmowego hołdu złożonego malarstwu Hoppera, zbioru krótkometrażówek, pod wspólnym tytułem Opowieści Hoppera. Dzieło Deutscha wynosi na wyżyny maestria formy, zbiór wspomnianych krótkometrażówek pokazuje, co dzieje się gdy tego zabraknie.

Wśród 8 krótkich filmów, z których każdy zainspirowany jest innym obrazem Hoppera i stworzony przez innego reżysera (wśród których najbardziej znanymi są Sophie Fiennes i Mathieu Amalric), brak jest choćby jednego, który pozostawiłby w pamięci widza trwalszy ślad. W najlepszym razie są to takie sobie pomysły, w najgorszym banalne historyjki, odtwarzające lepiej lub gorzej kadry z płócien Hoppera. Nie bardzo niestety wiadomo po co.

Malarstwo Hoppera charakteryzują takie słowa jak: samotność, smutek, melancholia, nostalgia, obojętność.

Edward Hopper bez wątpienia fascynować będzie jeszcze wielu twórców filmowych, jego malarstwo miało bowiem z filmem wiele wspólnego. Jak film pokazywało wycinek świata, kadr, poza którym pojawia się tajemnica. Jak film fabrykowało nasze sny i budziło wyobraźnię.

Widzę, że jak się pod artykuł podepnie więcej niż jeden film, to się nie wyświetla na stronie z filmem. Jest na to jakaś rada, ktoś wie? @nevamarja @michuk?

Obawiam się, że nie ma. Jak się podepnie więcej niż jeden film, artykuł wyskoczy na stronie wyników wyszukiwania, ale na stronach filmów się nie rozdwoi (ani nie zmultiplikuje). A szkoda.

No szkoda, w niebyt przepadają w ten sposób też te wszystkie relacje z festiwali, w których ayya czy Esme recenzują kilka filmów na raz.

Właściwie to nie pamiętam jaka logika stała za tym, żeby tych zbiorczych filmów nie wyświetlać na stronach filmu. Technicznie nie jest to specjalny problem.

Wydawało mi się, że jest, bo kiedyś już o to pytałam w kontekście relacji Kasi z Cannes. Ale skoro nie jest, to moim zdaniem byłoby fajnie, gdyby recki pojawiały się przy wszystkich filmach, których dotyczą.

Dodaj komentarz