Odgrywanie zbrodni

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Kręcąc w Indonezji dokument o globalizacji (The Globalisation Tapes), Joshua Oppenheimer dowiedział się o potwornych zbrodniach z lat 60-tych. W 1965 roku, pod pretekstem walki z przewrotem planowanym przez indonezyjską komunistyczną partię PKI (oskarżaną m.in. o zabójstwa kilku generałów), władzę w kraju przejęła armia, której przewodził generał Suharto. Pierwszym zadaniem, jakie postawili sobie wojskowi, była likwidacja PKI. Jej siła (liczbę jej członków szacowano na 2-3 miliony ludzi) budziła niepokój zarówno Suharto, jak i walczących z komunizmem krajów zachodnich, które dały ciche przyzwolenie dla rzezi. Zabijano podejrzanych i podejrzanych o to, że są podejrzani. Palono wioski, mordowano kobiety i dzieci, torturowano i gwałcono. Sporę rolę w tych morderstwach odegrali członkowie paramilitarnej grupy Pancasila - zwykłe bandziory, rabujące i mordujące z błogosławieństwem armii. Dokładna liczba zabitych nie jest znana i szacowana jest na od 0,5 do 1 miliona, choć jeden z generałów chwali się, że zlikwidowano aż 2,5 mln "komuchów".

Poznawszy tę wstrząsającą historię, zupełnie nieznaną zachodnim widzom, Oppenheimer postanowił nakręcić dokument. Zaczął gromadzić materiały, rozmawiać z potomkami ofiar i... został szybko aresztowany. Gdy zastanawiał się, jak opowiedzieć o tych wydarzeniach, by nie narazić się na szykany ze strony władz, jeden z rozmówców zasugerował mu, żeby porozmawiał z oprawcami. Oni bardzo chętnie o tym opowiedzą...

I tak właśnie się stało. Absurd indonezyjskiej zbrodni ludobójstwa polega na tym, że nikt się jej nie wypiera. Wręcz przeciwnie, oprawcy są z siebie dumni. Są lokalnymi bohaterami, występują w telewizji i na zjazdach Pancasili. Oppenheimer przeprowadził wywiady z dziesiątkami morderców (w filmie mamy opowieść kilku, na których się ostatecznie zdecydował). Chętnie i ze swadą opowiadają o swoich torturach, pokazują miejsca, techniki.

Głównym bohaterem swojego dokumentu uczynił reżyser Anwara Congo, "wolnego człowieka" (tak tłumaczy on znaczenie słowa "gangster"). Dowiedziawszy się o jego filmowych zainteresowaniach (pracował jako konik przed kinem i był bardzo oburzony na komunistów, którzy chcieli wstrzymać puszczanie w indonezyjskich kinach jego ulubionych filmów gangsterskich), Oppenheimer wpadł na pomysł filmowych rekonstrukcji zdarzeń sprzed dziesiątków lat. Tak oto Anwar Congo i jego przyjaciele spełnili swoje marzenia o zostaniu filmowymi gwiazdami.

Obawiając się obostrzeń ze strony władz, twórcy filmu od początku nie ukrywali tego co kręcą, nie stosowali ukrytych kamer, pokazywali swoim "aktorom" zmontowane fragmenty. Gdy pierwszy raz pokazywali Anwarowi scenę, na której demonstruje on skuteczną technikę zabijania, którą wymyślił (duszenie metalową linką), byli pełni obaw. Jak zareaguje, czy nie odmówi współpracy, czy nie zawiadomi kolegów, gangsterów-polityków? Nie, nie, nic z tych rzeczy, Anwar przejął się jedynie złym kolorem swoich włosów i dla większego realizmu ufarbował je do kolejnych scen na czarno.

Ogląda się ten film z rosnącym poczuciem absurdu. Wiele ujęć ma charakter groteskowy, sporo zabawy mają oprawcy w demonstrowaniu swoich wstrząsających zbrodni. Im bardziej poznajemy Anwara, tym trudniej nam uwierzyć: miły, pogodny człowiek, otwarty i szczery, tyle tylko że według szacunków jednego z bohaterów zabił około 1000 osób, dusząc, tłukąc do nieprzytomności i obcinając głowy.

Ten film, po wielu latach rozpoczął publiczną dyskusję w Indonezji o krwawej historii sprzed lat. Jego twórcy wierzą, że będzie on kamyczkiem na drodze do pojednania: w końcu bardzo wielu Indonezyjczyków jest potomkami oprawców lub ofiar, muszą jakoś ze sobą żyć. Obserwując portretowaną w filmie indonezyjską rzeczywistość, wydaje się jednak, że droga do tego jest jeszcze bardzo daleka.

Ale pierwszy mały sukces film ma już za sobą. Anwar Congo, przez kilkadziesiąt lat nie dostrzegający niczego złego w tym co robił, po raz pierwszy poczuł wyrzuty sumienia. Trzeba było taniej charakteryzacji, udawanych tortur i pozorowanych cierpień, by dostrzegł okrucieństwo tego co robił. By poczuł się z tym źle. Jak wielka jest siła kina!

Zwiastun:

Dzięki za tę notkę. Dziś wzięłam na spytki jeszcze jednego znajomego, który też widział "The Act of Killing". Zadziwiło go powszechne poparcie dla tych zbrodniarzy.

Mam nadzieję, że Against Gravity wprowadzi to do jakiejś dystrybucji, choćby ograniczonej.

Jest taki plan: http://www.againstgravity.pl/scena-zbrodni/
Ale trochę na to poczekasz...

Dodaj komentarz