Berlinale 2025: Wielki błękit
Gabriel Mascaro to jeden z najciekawszych brazylijskich filmowców, który wciąż nie zdobył należnego uznania. Po fantastycznym Neonowym byku, zwycięzcy Warszawskiego Festiwalu Filmowego, i prezentowanej w berlińskiej Panoramie intrygującej Boskiej miłości przyszedł czas na The Blue Trail. Byłoby świetnie gdyby miejsce w głównym konkursie Berlinale umocniło pozycję tego reżysera w światowym obiegu, ponieważ po raz kolejny zaprezentował nadzwyczaj ciekawy film emanujący niezwykłą wizualną energią.
© Guillermo Garza / Desvia
Brazylia to nie jest kraj dla starych ludzi. W nieodległej przyszłości, lub w alternatywnej rzeczywistości, władze uznały osoby w podeszłym wieku za dziedzictwo narodowe. Są honorowane przez rząd, otrzymują medale, ale jednocześnie wysyłane do kolonii. Administracja wolałaby określenie “na kolonie”, ponieważ prezentuje system izolacji seniorów jako walkę z samotnością, rodzaj przygody, w czasie której ludzie w podeszłym wieku mogą integrować się z podobnymi sobie. W praktyce to obozy oddzielone od świata i nikt z zewnątrz nie wie co naprawdę się w nich dzieje. Siedemdziesięciosiedmioletnia Tereza (Denise Weinberg) jest zaskoczona tym, że musi przenieść się do kolonii wcześniej, ponieważ w poprzednich latach trafiali do niej tylko osiemdziesięciolatkowie. Czekając na nieuniknione chce spełnić swoje marzenie, polecieć samolotem. Zadanie tym trudniejsze, że wszystkie decyzje musi autoryzować jej córka. Kobieta jednak się nie poddaje i wyrusza w podróż tytułowym niebieskim szlakiem. Ten wziął swój kolor od śluzu rzadkiego ślimaka, który po wkropleniu do oczu pozwala na narkotyczne wizje ukazujące ścieżkę, którą się kroczy.
Terezie drogę ku wolności toruje natura. W podróż w poszukiwaniu lekkiego samolotu, którym może wznieść się w powietrze udaje się na pokładzie łodzi. Jej sternik zajmując się nie do końca legalnym transportem nie miał nic przeciwko kolejnemu złamaniu prawa i świadczeniu usługi osobie starszej. Nawet w czasach, kiedy Brazylia stała się krajem ageizmowego apartheidu rzeka wciąż udziela schronienia wyrzutkom.
Mascaro wraz z operatorem Guillermo Garzą nie boją zachwytu nad pięknem tropikalnej natury. Nie romantyzują jednak Amazonii. To obraz poetycki, ale nie przesłodzony. Jego najlepszym podsumowaniem jest scena walki dwóch bojowników wspaniałych. Dwa samce, jeden śnieżnobiały, drugi krwistoczerwony wpływają do akwarium. Przez moment nic się dzieje, widać jedynie ich imponujące falujące płetwy. Te po chwili zostaną rozszarpywane, kiedy ryby zaczną walczyć. Piękno zwierząt połączone jest z ich śmiercią, ale i ludzkimi emocjami. Akwarium ustawione jest w kasynie, gdzie gracze obstawiają walki ryb. Natura dla Mascaro nie stoi w opozycji do człowieka, jest częścią jego życia. Jeżeli coś występuje przeciw przyrodzie, to dystopijne społeczeństwo, mające za nic ludzi i ich potrzeby. Las deszczowy jest jednak silniejszy niż jakikolwiek rząd, a na pewno nieskończenie bardziej piękny.
The Blue Trail to kolejny film na Berlinale, który jest ostrzeżeniem przed rzeczywistością, w której, przynajmniej niektóre, jednostki są z punktu widzenia systemu zbędne. Nie trzeba w tym celu wcale lecieć na inną planetę, można udać się do Brazylii. Mascaro jest jednak optymistą, twierdzi, że wystarczy odrobina naturalnej magii i łódź, żeby dostrzec własną drogę. Pozostaje mieć nadzieję, że do czasu, aż ziści się ta dystopia w Amazonce wciąż będzie płynąć woda.