Przez ciemne zwierciadło

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Walentyn Wasjanowicz wyjechał dwa lata temu z Wenecji z główną nagrodą w konkursie Orizzonti. W tym roku stawka jest wyższa, jego Odbicie walczy o Złotego Lwa. Reżyser powraca do tematu wojny na Ukrainie proponując film niełatwy w odbiorze, ale niewątpliwie potrzebny.

Tytułowe Odbicie nie zachodzi w lustrach, a na powierzchni szyb. Reżyser buduje swój obraz wokół wizualnej metafory, jaką jest patrzenie przez szkło. Może to być okno samochodu, mieszkania czy przeszklone drzwi. To postrzeganie wydawałoby się niezniekształcone, ale jednak na tym pośredniku zostają ślady i odbicie oglądającego. Serhij, chirurg z Dniepropietrowska, tak widzi konflikt na wschodzie Ukrainy. Jest od niego oddalony, bezpieczny wiele kilometrów od granicy, kul i wybuchów. Na jego stół operacyjny trafiają ofiary wojny, a i on po jakimś czasie porzuca dystans i udaje się na front. W końcu w ratowaniu życia liczy się również to jak szybko pacjentowi zostanie udzielona pomoc. Kiedy Serhij zostawia miasto z ekranu znika szkło i zostaje samo życie, jak straszne by nie było.

Wasjanowicz powraca do tematu konfliktu na wschodzie Ukrainy, jednak jego perspektywa jest daleka od typowego kina wojennego w stylu U311 Czerkasy. W Atlantydzie przyglądał się walkom przez pryzmat czasu i ekologii, z kolei Odbicie problematyzuje samo postrzeganie wojny. Inspiracją dla reżysera było osobiste, dość banalne, doświadczenie, które znalazło się również w filmie. W jego okno uderzył gołąb zostawiając na nim ślad ciała. Dla jego dziesięcioletniej córki było to pierwsze zetknięcie ze śmiercią, przejmujące, ale jednak odbywające się za przejrzystą barierą. Rozdźwięk między bezpieczeństwem obserwatora, a śmiercią to sposób, w jaki Wasjanowicz organizuje swój film. Robi to przy pomocy wyjątkowo zimnych obrazów. Ujęcia są długie i statyczne, a plany dalekie. Stylistycznie to kino naprawdę wysokich lotów, ale nie ma co się dziwić skoro reżyser, operator i producent w jednej osobie jest autorem zdjęć i do Atlantydy i do Plemienia.

Formalne wyrafinowanie nie przykryje jednak faktu, że Odbicie bywa zbyt publicystyczne. Jeżeli na ekranie pojawia się ciężarówka z napisem „Rosyjska pomoc humanitarna”, to jest więcej niż pewne, że w środku znajdzie się coś zabójczego. To jednak nieuniknione, skoro obraz nie tylko opowiada o trwającym konflikcie, ale przecież staje po jednej ze stron. Obecność filmu Wasjanowicza w konkursie głównym festiwalu w Wenecji już jest sukcesem ukraińskiego kina, ponieważ przypomina o wojnie, o której wielu chciałoby już zapomnieć. Nie można jednak cieszyć się przedwcześnie. W zeszłym roku w canneńskiej selekcji znalazło się ormiańskie Si le vent tombe o lotnisku w Górskim Karabachu. Pół roku później i przegranych walkach z Azerbejdżanem było wiadomo, że żaden samolot z niego nie odleci. W końcu wojen nie wygrywa się za pomocą kamery.