Zbrodnie rodzinne

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Czy film potrzebuje montażu? To pytanie filmowcy zadają od bardzo dawna i odpowiedzią na "nie" są produkcje zrealizowane w jednym ujęciu. Tym razem tą ścieżką idzie Matias Bize w The Punishment realizując dramatyczną historię rodzinną.

Ana prowadzi samochód, jest wzburzona. Obok niej siedzi jej mąż Mateo. Po chwili zdenerwowany prosi o to, żeby zawróciła. Kiedy się zatrzymują okazuje się, że ich syn, którego wcześniej zostawili samego, zniknął. Rozpoczynają poszukiwania, ale znajdują tylko czapkę. Para zostawiła dziecko za karę, ale sytuacja sprawia, że to oni są ukarani. Początkowo widz nie ma żadnych informacji ani o bohaterach, ani o ich sytuacji, ale z każdą minutą obraz staje się coraz pełniejszy, obnażający rodziców tak bardzo, że staje się to nieprzyjemne.

Film zrealizowano w jednym nieprzerwanym ujęciu i nie jest to fanaberia, wyłącznie dodatek sprawiający, że całość staje ciekawsza. Z tego formalnego gestu bierze się cała siła The Punishment. Przede wszystkim wymogła zegarmistrzowską precyzję dramaturgiczną. Akcja w czasie rzeczywistym to ograniczenie, ale i szansa. Twórcom udaje się zgrabnie manewrować między realizmem i wynikającymi z niego dłużyznami, a utrzymywaniem zainteresowania. To świetnie zrytmizowany film, najpierw intrygujący tajemnicą, a potem stopniujący psychologiczne napięcie.

Pisząc o filmie Bize’a nie da się nie pochwalić pracy operatorskiej Gabriela Diaza. Jego kamera krąży między aktorami, dbając nie tylko o zapewnienie odpowiedniej widoczności mówiącym, ale też o jak najbardziej estetyczne kadry. Bawiąc się w adwokata diabła można powiedzieć, że twórcy The Punishment poszli na łatwiznę wybierając takie miejsce akcji. W porównaniu na przykład z Victorią Sebastiana Schippera (również zrealizowaną w jednym ujęciu) opuszczony przez ludzi las to niemal praca w studio. Coś w tym jest, ale nie da się odmówić Diazowi, że potrafił przestrzeń ograniczoną do drogi i niewielkiego odcinka lasu kreatywnie wykorzystać.

Zdjęcia nie są jedynie popisem rzemiosła, ich główne zadanie to danie przestrzeni aktorom. Jest ich zaledwie pięcioro, ale przez większą część trwania filmu na ekranie można zobaczyć jedynie dwójkę. W roli Any występuje Antonia Zegers, jedna z najbardziej doświadczonych chilijskich aktorek (między innymi El Club, Fantastyczna kobieta, Psy). Jako Mateo partneruje jej Néstor Cantillana, artysta bardzo wszechstronny, niebojący się ani sceny, ani występów w telenowelach. To jednak rola Zegers jest najważniejsza. Zabiera widzów na emocjonalną kolejkę górską. Przechodzi od wzburzenia, przez rozpacz, po rezygnację i naprawdę trudno się z nią nie utożsamiać. Nie sposób również jej nie doceniać, aktorka nie ma gdzie się schować, stale śledzi ją kamera, nie ukryje się dzięki cięciu. Osaczenie i bezsilność to tutaj zarówno doświadczenie postaci, jak i osoby grającej.

The Punishment to bardzo ciekawy film, do którego trudno będzie przekonać innych widzów. Rodzinny dramat, jedno ujęcie? Bize nie mierzy wysoko, nie sięga po wielkie tematy czy rozbuchane rozwiązania wizualne. Buduje swój obraz szlifując do perfekcji drobiazgi. Kilka osób, las, kamera – czasami nie potrzeba więcej, aby powstało naprawdę dobre kino.