Krzysztof Osica

napisał o Gra cieni

Gwiazdorskie kino historyczne z Korei. Jest tu i mocny scenariusz i świetne aktorstwo, ale też przede wszystkim obłędna realizacja. Pod koniec robi się zbyt melodramatycznie, jednak to wciąż wzór dla wszystkich patriotycznych filmów. Dobrze, że trafi na polskie ekrany, bo to obraz, który powinien lecieć zapętlony podczas posiedzeń eksperckich PISFu.

Ja tam jestem mega rozczarowana. Nie wiem, czy to wina Warner Bros, czy Jee-woona Kima, ale takie przewidywalne scenariusze są poniżej godności kina koreańskiego. Po 10 minutach wiadomo już wszystko. Kto zdradził, kto będzie po której stronie, kto wpadnie i dlaczego. I trzeba na to patrzeć przez prawie 2 i pół godziny, a ma to sens wyłącznie dzięki aktorom.

To bardziej kino historyczne niż film-zagadka. No, ale chyba nie powiesz mi, że "Gra cieni" nie jest obłędnie zrealizowana. Dawno nie widziałem tak ładnego filmu.

Oj, chyba nie aż tak dawno. Od premiery "Służącej" jeszcze rok nie minął. ;) Ładnie jest to zrealizowane, nie przeczę. Aczkolwiek nie aż tak ładnie, żebym wzdychała.:)

Jasne, że "Służąca" to inna liga, ale też chodzi w niej o coś innego niż w filmie historycznym. Dlatego wciąż upieram się, że dla filmu patriotycznego "Gra cieni" jest dobrym wzorcem. Klarownie to wszystko zostało rozpisane, więc każdy zrozumie, ale jednocześnie nie obraża przesadnie inteligencji widza.