nowe i horyzontowe cz 2

Data:

NOTHINGWOOD coś wesołego i pozytywnego i to z Afganistanu, gdzie lajtowo nie jest ale jest koleś , który stworzył z "niczego" - stąd tytuł filmu - wytwórnię filmów na wzór Hollywood czy Bollywood. Pozytywnie zakręceni i nakręceni mimo zamachów i trupów na ulicach. Cichym bohaterem tego filmu jest reżyserka, Francuzka, która niesie tym ludziom pomoc i pozwala nam odkryć promyki normalności w tym nienormalnym świecie. No i jest mega śmiesznie!

ZIMA No tutaj nie ma że boli, porządne, dopracowane w detalach slow movie z Argentyny. Męskie kino w scenerii chyba pampy, w każdym razie są góry i owce, dużo owiec i jest strzyżenie owiec. I jest konflikt dwóch samców alfa, młodego i starego, ale w świecie bez prawdziwych wartości wartosci przegrywają. Czyli temat przewodni cały czas aktualny

WSZYSTKIE MIASTA PÓŁNOCY dwóch gości, jeden młody, drugi starszy, mieszkają w wybudowanej w latach 70 czarnogórskiej miejscowości Lagos, której celem były nowoczesne jak na rzeczywistość socjalistycznej Jugosławii targi, ale dziś jest to betonowa pustynia. Jest tak jak w "filmie o chodzeniu po lesie zimą" - chodzą, chodzą, palą w domach ogniska, mają namiot z brezentu, który też jest rozbity w jednym z domów, Podobały mi się sceny szczekania psów po nocy, bo to jak w Gnaszynie. Jesli chodzi o potrzeby fizjologiczne to posikują na mur jak wyżej wymienione pieski. Jesli chodzi o "dwójkę" to nie wiadomo. nie mówią za dużo, tylko trochę o historii i bajki o braciach i wróżce. No i jeszcze kąpią się po nocy, więc są czyści, nie tak jak klasyczni homeless. Dobre kino.

MANIFESTO Kate Blanchet wciela się 13 współczesnych postaci, wyglaszających słynne manifesty artystyczne. Znów film o wyczerpaniu idei, gdzie brakuje punktu oparcia, gdzie wszystko jest labilne i niepewne, a pewność z jaką autorzy wygłaszali swe recepty na świat dziś może jedynie śmieszyć. I taki jest ten genialnie i humorystycznie zagrany przez Blanchet popis. Popis jednak oparty na dość prostym pomyśle. Ale ładne.

FABRYKA NICZEGO Mój faworyt. Epicki, 3-godzinny fresk o śmierci słów kapitalizm, socjalizm. Po raz kolejny film , który mierzy się z tematem wyczerpania i denominacji sensów wokół których toczylismy wojny do tej pory. Wyzysk istniał póki praca miała swoją wartość, dziś stajemy w obliczu bezwartościowości ludzkiej pracy. Portugalczyk sięga po szeroki wachlarz środków formalnych i coraz potrafi zaskakiwać widza w filmie, który jednak jest głęboko zakorzeniony w kinie społecznym ale znajdziemy tutaj elementy komedii i musicalu. Trzeba zwrócić jeszcze uwagę, że jest to kino autotematyczne, film o filmie, ale Pinho ani na moment nie przestaje poważnie traktować swoich bohaterów i ta bliskość sprawy .spaja film w monolit. Bardzo pozytywnie i oryginalnie.