Zamiast iść spać, po raz setny znów oglądasz ten film...

Data:

Zdarza Ci się zarwać nockę, choć następnego dni masz egzamin albo ciężki dzień w pracy tylko dlatego, że w telewizji po raz kolejny nadają film, który widziałeś już setki razy, ale nie możesz sobie darować obejrzenia go raz jeszcze? Gadasz tekstami z "Seksmisji", "Misia", albo innego filmu? Masz koszulkę, piżamę, kubek, tapetę w komórce lub w kompie z motywem filmowym? ...ta impreza jest właśnie dla Ciebie!
Festiwal Filmów Kultowych w Katowicach przyciąga kinomanów, którzy mają chęć obejrzeć dobrze znane sobie produkcje na dużym ekranie, w miłym towarzystwie znajomych i przyjaciół. To także szansa na nadrobienie zaległości z historii kinematografii, ale nie chodzi tu o dzieła wybitne czy tzw. kamienie milowe X muzy. To filmy, które zapisały się na trwałe w pamięci widzów, bo miały w sobie "to coś" - niezdefiniowalny element, który sprawił, że do filmu wracało się jeszcze kilkakrotnie.
Polskie kino klasy be, spaghetti westerny spod znaku Sergio Leone, mroczne opowieści Edgara Allana Poe widziane okiem Rogera Cormana, albo cykl najgorszych filmów świata... mniam! Kto nie był, niech żałuje - albo zbiera siły na przyszłoroczną, 15. edycję!

O tym, czym jest film kultowy i dlaczego warto przyjechać na FFK dyrektor artystyczny festiwalu Patryk Tomiczek zdradził Waszemu specjalnemu, mazurq'owemu wysłannikowi Filmastera:


- Dyrektor artystycznym Festiwalu Filmów Kultowych ma swoją własną definicję: czym jest film kultowy?

- Oczywiście! Muszę ją posiadać ponieważ jestem odpowiedzialny za program, na który przecież składają się w dużym stopniu filmy kultowe. Zaznaczam jednak, że moja definicja nie funkcjonuje na prawach wyłączności. Każdy może przecież mieć własną, chociaż dyrektor artystyczny musi zbliżać się do obiektywizmu. Wspólnym mianownikiem dla filmów kultowych jest emocjonalizm. Nie poziom artystyczny, ale właśnie zdolność do wywołania u oglądającego pewnych określonych reakcji. Jasne, że filmy Antonioniego, czy Bergmana są ważne i wybitne, ale według mnie nie są kultowe. Film kultowy skrywa często element zabawy. Oscyluje na granicy awangardy, bawi utartymi schematami, czasem prowokuje, przełamuje tabu.

- Same kultowe perełki udaje wam się upchnąć w repertuarze?

- Nie tylko. Staramy się również pokazywać utwory, które choć nie są kultowe, to powinny być znane szerzej, jak na przykład dokumenty w bloku Bez cenzury.
Coraz bardziej interesuje mnie pokazywanie przeszłości kina, niż tego, co się kręci obecnie. Moim zdaniem coraz mniej jest filmów, które rzeczywiście wprowadzają coś nowego. Zdecydowana większość bazuje na tym, co zrobiono i pokazano już wcześniej. Wychodzę też z założenia, że żeby rozumieć współczesne kino, trzeba poznać jego historię. Jeśli ktoś np. obejrzy krótkometrażówkę Tima Burtona "Vincent", a nie będzie wiedział kim jest aktor nazwiskiem Vincent Price, to niewiele z tej projekcji wyniesie.
Inne festiwale w naszym kraju opierają się na filmach nowych i świeżych albo tych, których w Polsce dotąd nie wyświetlano. My sięgamy do przeszłości, do filmów już należycie ocenionych i docenionych, lecz również takich, które zasługują na powtórne odkrycie.

- Dla kogo jest ten festiwal?

- Uważam, że nie da się zrobić festiwalu dla każdego i w każdym wieku, bo to się po prostu nie uda. Dlatego nie ukrywam, że ten festiwal jest skierowany głównie do ludzi młodych. To dość trudna grupa do dotarcia, bo młodzież woli dziś oglądać filmy w domu, na laptopie lub telewizorze. Ale pracujemy nad tym, żeby to zmienić. Mamy ambicje, żeby kształtować gusta widzów. Żeby ich odbiór filmów był w pełni świadomy. Poza tym na projekcje przychodzą widzowie w każdym wieku - emeryci, ludzie w średnim wieku i nastolatki.
Cieszy mnie, gdy na seans przychodzą osoby, które doskonale znają jakiś film, a mimo to pojawiają się, aby obejrzeć po raz kolejny, lecz wspólnie z innymi widzami. Jeszcze bardziej się cieszę widząc tych, którzy odkrywają na festiwalu coś zupełnie nowego. Tak było w tym roku z Rogerem Cormanen.

- Marzy ci się, żeby Festiwal Filmów Kultowych stał się imprezą kultową?

- W ubiegłym roku w jednym z magazynów napisano, że FFK jest kultowe. Nie zgadzam się z tym. Przed nami wiele pracy. Festiwal dopiero zyskuje rozgłos. Raczej w następnych latach zrezygnujemy z rozciągania imprezy na 3 tygodnie. Poza tym wolałbym zrezygnować nawet z części projekcji i zamiast setki puścić 50 filmów na rzecz zorganizowania dyskusji, prelekcji etc. Chciałbym żeby było u nas więcej gości, żeby więcej o tym festiwalu mówiono i chciałbym widzieć u nas więcej ludzi z plecakami, którzy przyjeżdżają do Katowic specjalnie na ten festiwal. To już jest, ale chcemy więcej.

- Zdradzisz Filmasterowiczom: co będzie można zobaczyć na FFK w przyszłym roku?

- No nie wiem... Może produkcje Hammer Films? ;)


Byłam na Obcym i powiem jedno - zobaczyć przed seansem jako sponsora medialnego portal, na którym się jest od kiedy był zupełnie malutki (bo nabór z Biblionetki był chyba jedną z pierwszych grup użytkowników) - bezcenne :D

A tak w ogóle reakcje na reklamówkę Mastera na sali bardzo pozytywne ;)

Fajnie słyszeć. Na otwarciu AFRYKAMERY też wesoło było na sali przy puszczaniu filmasterowego iPieska :)

Dodaj komentarz