Zemsta na zimno i miłość w sosie słodko-kwaśnym

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Burdel-mama w rudej peruce, robiąca na szydełku i odbierająca poród w autobusie, Penelope Cruz w błękitnych bamboszkach i zjadliwie zielonym płaszczyku, ufarbowany na rudo i obcięty jak Piast Kołodziej Javier Bardem na wózku inwalidzkim... To nie moje majaki senne, ani efekt zarzucenia jakiejś używki, tylko pierwsze skojarzenia z filmem Almadóvara "Drżące ciało". A dalej będzie jeszcze gorzej, bo oto w iście bajkowym stylu mamy przewrotną opowieść o miłości i zdradzie, w której dobrzy okazują się być źli, a źli okazują się być dobrymi - a nawet całkiem odwrotnie i vice-versa.

Historia zaczyna się w momencie przyjścia na świat głównego bohatera. Viktor rodzi się w autobusie, więc ma dożywotni darmowy bilet na wszystkie autobusy jeżdżące w ramach komunikacji miejskiej po Madrycie. Ale nie to jest tu najważniejsze. Najważniejsza jest jego miłość do pewnej Eleny, która ćpa na potęgę i zalicza z Viktorem jakiś przypadkowy numerek w klubowym kibelku. Zakochany chłopak trafia do jej mieszkania, gdzie w skutek awantury dochodzi do interwencji policji i strzelaniny, która kończy się dla Viktora kilkuletnią odsiadką w więzieniu i trafieniem policjanta-Bardema w zadek, przez co ląduje on na wózku inwalidzkim i żeni się z Eleną. A to dopiero początek.

Właściwie większość filmowych fabuł kończy się w tym miejscu. Ale jak już wspomniałam - dla Almadóvara to dopiero początek. Preludium i wstęp, do naprawdę zakręconej historii, w której jest miejsce na miłość i na zemstę, a także na opowieść o miłosnym - już nawet nie trójkącie, ani czworokącie, tylko pięciokącie. A wszystko podane po Almodóvarowsku: z dużą szczyptą seksu, humoru i przewrotności.

Zwiastun: