ZEKRANIZOWANY

napisał o Melancholia

Dla mnie ten film to taka masturbacja dla prawej półkuli mózgowej ( tej odpowiedzialnej za estetykę) . Ładne to, ale trochę kiczowate i zgrane.
Wydaje się, że scenariusz był pisany w czasie depresji, bo chyba tylko wtedy koniec świata jaki znamy można ubrać w tak piękne szaty.
I mam poczucie, ze ten film jest nie tyle realistyczny -romantyczny , co raczej pierwsza część jest realistyczna, a druga romantyczna. Mam tez takie wrażenie, że ta druga część, ta w której film dostaje dopalacza estetycznego, jest tylko snem Justin.To w niej Justin odnajduje namiętność,przeżywa romans z planetą, nabiera sił i jest jedyną spokojną wśród wariatów.
Zdenerwowało mnie wybicie z patosu. Gdy zbliża się do ziemi ta piękna zagłada, gdy dzień szarzeje, gdy koniec już ociera się o ziemie, siostra Justin postawia uciec przed zagładą na wieś samochodzikiem golfowym. Od razu przypomniała mi się scena z Sherlocka 2, gdy Holmes ściga kogoś tam na osiołku.
"Melancholie" raczej się odczuwa niż analizuje.