turin

napisał o Strzeż się Gonza

Historia zgodna z żelaznym schematem high scool movie, plejada bohaterów żywcem z katalogu i niemiłosiernie irytujące aktorstwo głównych aktorów. Tylko dla nastolatków na randce.

no co ty, Gonzo był extra przerysowany, tylko ta postać była "przymrużeniem oka" w tym filmie, bo całość to another teen movie, ale wiadomo było przecież:)

Ja bardzo lubię teen movies: Juno dałem 8, chichrałem się zachwycony na Mean Girls, ale Gonzo był strasznym pozorem. Pół biedy, gdyby to był element charakteru jego postaci, ale on nie odpuszczał ani na moment - było to sztuczne i denerwujące.

No ale taka była chyba idea, żeby on był denerwujący :) W swojej recenzji napisałem coś takiego: "W tym świecie wszystko jest przesadzone, wyolbrzymione tak, jak zapewne widziałby to rozemocjonowany nastolatek. Gonzo jeszcze nie do końca zmutowanym głosem z pełną powagą wykrzykuje hasła, których nie powstydziłby się zapalony rewolucjonista, a demaskując szkolne tajemnice, idzie w ślady Woodwarda i Bernsteina". Ja w tym widzę koncept - i kupuję to.

Wierzę, że takie było założenie, bo inaczej nie wybraliby Ezra do tej roli. Fakt, że jego gra mnie denerwuje jest subiektywnym odczuciem, na które nic nie poradzę; natomiast zarzut, że cały czas gra tak samo cały czas jest w sile.