Bo sms był za krótki :-)

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Już w pierwszej sekundzie filmu pomyślałam - to kolejny genialny rosyjski obraz (zdjęcia!). Po kilku kolejnych sekundach - genialny narrator z offu. I tak już zostało. Wyczytałam gdzieś, że to erotyczny dramat; dramat tak, ale "erotyczny" kojarzy się źle i wulgarnie, a wulgarności tu brak. Jest subtelność i czułość. I rzewna, sierdce szczipatielna muzyka. Niewiele słów, obrazy mówią same za siebie, trochę jak u Zwiagincewa i Bałabanowa. I ta męska twarda bliskość tworząca się pod wpływem zdarzeń, w których znaleźli się dwaj mężczyźni, zdani na siebie wzajemnie, intymność Innego.

Muzyka minimalistyczna, zupełnie się nienarzucająca. Codzienne czynności urastające niemal do rangi mistycznych rytuałów.

Trudno się oderwać od tego filmu. Ma się wrażenie, że to voyeuryzm, podglądanie innych w chwilach niemal świętych, które przeradza się potem we wspólnotę, współuczestnictwo. To tak dojmujące uczucia, że nie zauważa się absurdalności działań bohaterów (palenie zwłok na stosie w XXI wieku). Czujemy się wyróżnieni dopuszczeniem do rytuału. I dopiero tu muzyka naprawdę dochodzi do głosu.

Te milczące dusze to może wcale nie zmarli, a ci, którzy po nich zostają? I dlaczego tak mi się to kojarzy ze świętem Dziadów? I to wszystko bez słowa między wspólnikami rytuału. Wspaniały film!

Zwiastun: