Sztuka wyboru

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Bohaterką filmu jest 22-letnia Klara (Zuzana Kanócz), bardzo zdolna baletnica, odnosząca sukcesy w tańcu. Już na samym początku filmu dowiadujemy się, że jej kandydatura, wraz z kandydaturą jej koleżanki z baletu, jest rozpatrywana przez Bardzo Znanego Reżysera, który jedną z dziewczyn chciałby obsadzić w roli głównej swojego przedstawienia.

Oczywiście, jak to często bywa, w przeciwieństwie do życia zawodowego, życie prywatne Klarze się nie układa. Rozstając się w nerwach ze swoim partnerem, biegnąc po schodach z walizką, potyka się, co skutkuje skręceniem kostki. To zdarzenie niespodziewanie powoduje zwrot w jej życiu - i to zwrot wcale nie zawodowy, a prywatny.

Przypadkowo Klara poznaje mężczyznę (Bronisław Wrocławski). Mężczyznę sporo od niej starszego, bo 54-letniego, ale niezwykle charyzmatycznego, przystojnego, opiekuńczego i czułego. Rudolf, bo tak się ów mężczyzna nazywa, mieszka sam z 13-letnią córką po tym, jak opuściła go żona. Jest majętny. Ma wszystko, o czym może zamarzyć - oprócz miłości. Prosi Klarę, żeby została opiekunką jego córki, a Klara się zgadza. I tu się rzecz zaczyna...

Od tego momentu fabuła skupia się na emocjach i relacjach. Klarę i Rudolfa łączy coś silnego, coś, co ich do siebie przyciąga, pasja, erotyzm, są sobą zafascynowani. Czy to miłość? Chyba sami nie wiedzą, ale żadne z nich nie umie się temu oprzeć. Przy sobie poznają dwie strony miłości - niebo i piekło. Między jednym a drugim przebiega tak cienka linia, że przekraczają się ją bezwiednie wielokrotnie. Nie potrafią (nie chcą?) inaczej.

Sytuacja emocjonalna Klary jest niezwykle skomplikowana. Być może chciałaby odejść od Rudolfa, ale ma przecież pod opieką dziewczynkę, Julię (Helena Poláková), z którą powoli nawiązuje nić zrozumienia, przyjaźni, akceptacji. I trudniej jest odejść od niej niż od mężczyzny, o wiele trudniej. Dziewczynka tęskni za matką, z którą ojciec nie pozwala jej się widywać. Klara w pewien sposób zapełnia lukę po matce, daje małej trochę kobiecego, matczynego ciepła, choć sama jest przecież młodziutka i z własną matką ma relacje nie najlepsze, by nie rzec toksyczne.

Relacje Klary z matką to kolejny interesujący wątek w tym filmie. Toksyczność matki nasila się tym bardziej, im bardziej oddala się od niej mąż, im bardziej rozpada się ich małżeństwo.

I w tym wszystkim Klara, która właśnie rozstała się ze swoim narzeczonym, nie rozumie, co się dzieje między nią a Rudolfem, przywiązana do Julii, odczuwająca ciężar rozpadającego się małżeństwa rodziców, ze skręconą nogą i niepewnością, czy uda jej się jeszcze tańczyć. Film jest opowieścią o niej. O zmaganiach z samą sobą, o dojrzewaniu, dochodzeniu do dorosłości nie tej metrykalnej, a tej prawdziwej, emocjonalnej, psychicznej. Bo życie wymaga od Klary wiele, wcale nie pytając, czy ma na to siłę, czy jest na to gotowa. Ani ona, ani widz nie wiedzą, czy sprosta.

To piękny psychologiczny film. Jego piękno podkreśla dodatkowo poetycka realizacja, podwodne zdjęcia, ni to sny, ni to oniryczne wspomnienia, wyobrażenia. I gra aktorska - znakomita! Nad wyszukaniem i zatrudnieniem aktorów reżyserka pracowała długo - efekty widać na ekranie. Zwłaszcza Kanócz i Wrocławski są niezwykli, ale i rola dziecięca młodej Heleny przekonuje.

Trochę się obawiałam, jak reżyserce uda się rozwiązać te wszystkie wątki (relacji było naprawdę dużo), czy film udźwignie tyle emocji - ale wszystko się udało i powstało kino psychologiczne, które mogę polecić z czystym sumieniem.

Zwiastun:

Jutro dodam swoja reckę i pogadamy. Świetny film, dzienks za polecankę!

Strasznie się cieszę, że Ci się podobało. Bo to taki specyficzny film. Wrocławski świetny, prawda?

Rewelacyjny ten Wrocławski. Kojarzę go z różnych filmów ale tu............. no powalająco zagrał. Naprawdę był taki seksualny zwierzak z niego. I scenariusz był dobry! Nawet cholerni Słowacy kręcą lepsze rzeczy niż my. Zwłaszcza o re.l damsko-męskich bez tej tandety i kretyńskich dialogów. Wiesz co ja na miejscu chłopa wolałąbym tancerkę. No ale..........zona jego -zawsze była można włączyć w opiekę a ona z nim nie pasowała totalnie i co z tego, że pełna rodzina taka ważna? To jeszcze zależy jaka ona jest od środka! Za to bardzo mi się podobało zakończenie. Nie było debilne, pro hoolywoodzkie. Bardziej życiowe, prawdziwe. Podobał mi się ten tancerz- gej. Chodzi o to co jej powiedział to takie banalne a jakże prawdziwe i jak mało ludzi nie wliczając w to mnie tak żyje. To takie na zasadzie nie ważne jak zaczynasz WAŻne jak kończysz a może tak naprawdę liczy się środek między tymi dwoma punktami? Trochę jak obraz. Obraz to co malujesz, czym żyjesz, kreujesz, ramy śmierć, jakieś spięcie tego wszystkiego.

Reżyserka w wywiadach mówiła, że szukała właśnie kogoś charyzmatycznego, kogoś w rodzaju deNiro. Że Wrocławski akurat nie mógł przyjechać na casting i że wybrała go trochę w ciemno. No i proszę, jak się sprawdził. Mnie porwał już od tej pierwszej sceny w samochodzie.

s
p
o
i
l
e
r

Pełną rodzinę mógł założyć z Klarą, gdyby nie był taki zaborczy. I szkoda trochę, że od dzieciaka odsunął matkę; dziewczynki w tym wieku akurat matki potrzebują.

Mnie się też zakończenie podobało, ale ta ciąża już nie. ;P

Sorry za literówki.

Gosia, i gdzie Twój tekst? ;)

Jak wrócę ze spotkania z Idkiem to wysmaruję reckę Szefuńciu!

Już się nie mogę doczekać. ;P

Dodaj komentarz