Trudna sztuka pansori

Data:
Ocena recenzenta: 7/10
Artykuł zawiera spoilery!

"Ponad czasem" to przepiękny, nostalgiczny obraz bardziej o sztuce niż o ludziach. Bohaterami uczynił Kwon-taek przybrane rodzeństwo - między młodymi ludźmi, mimo narzuconych przez ojca relacji bratersko-siostrzanych, rodzi się uczucie. Uczucie nigdy niespełnione, uczucie niemożliwe do spełnienia, bo niemożliwe są powroty po latach.

Ważniejszy od fabuły jest hołd dla zanikającej od lat 60. sztuki pansori, specyficznej, tradycyjnej opery koreańskiej. Przy czym daleko tej operze do naszych o niej wyobrażeń, nie przypomina zupełnie opery europejskiej. Pieśni mają zupełnie inną melodykę. Nie są też wykonywane z orkiestrą, a przy wtórze specjalnego bębna. Śpiewaczka bądź śpiewak wykonują pieśni o ogromnej ilości zwrotek, jedna pieśń to jedna historia. Rytm nadaje bębniarz.

W naszej historii śpiewaczką jest siostra, a bębniarzem - adoptowany brat.

Film pochłania się wszystkimi zmysłami. Egzotyczna dla Europejczyka muzyka fascynuje; to niesamowite, do jakich dźwięków zdolne jest ludzkie gardło (chociaż i tak nic nie pokona śpiewów alikwotowych :)) i jak niezwykłe rytmy mogą przełamywać śpiew. Po tym filmie zostałam miłośniczką tej sztuki i rozważam zapisanie się na lekcje pansori. :)

Poza muzyką przepiękna jest też warstwa wizualna - ludowe krajobrazy Korei z lat 50. i 60. porażają, chociaż podobno teraz jest już nieco inaczej, a ludowe domki zastąpiły bardziej współczesne zabudowania.

To setny (!!) film Kwon-taeka, aż trudno w to uwierzyć! Jeśli inne są równie wysmakowane i piękne, to chcę obejrzeć wszystkie!

Zwiastun: