TONGARIRO RELEASING : Piękno / Skoonheid

Data:

W kulturze istnieje kanon piękna ludzkiego ciała uformowany przez rzeźbiarzy starożytnej Grecji i ich następców z okresu renesansu, baroku i rokoko. To piękno jest natchnieniem i obiektem kultu. Niszczenie takiego piękna utożsamiane jest z barbarzyństwem. Sam proces niszczenia piękna jest przeciwieństwem piękna. Budzi on opór i niechęć już na poziomie podświadomości. Może dlatego każdy człowiek ma jakieś marzenia i w swoim życiu dąży do piękna nie dopuszczając myśli o możliwości jego niszczenia. Zapomina przy tym, że piękno może być też trujące i samo może rujnować.

W dziale ogłoszeń jednej z gazet w Kapsztadzie pojawiło się pewnego dnia niecodzienne ogłoszenie. Autor poszukiwał białych żonatych afrykanerów (niezbędnym warunkiem było przyniesienie certyfikatu małżeństwa) do przyłączenia się dwa razy w tygodniu do orgii prawdziwego męskiego gejowskiego seksu. Pomysłodawcą anonsu, na który odpowiedziała znaczna ilość mężczyzn, okazał się południowoafrykański scenarzysta i reżyser Oliver Hermanus. Ten absolwent Londyńskiej Szkoły Filmowej jeszcze podczas studiów nakręcił swój pierwszy film „Shirley Adams”, którego premiera odbyła się na festiwalu filmowym w Locarno. Ogłoszenie w kapsztadzkiej gazecie było jednym z elementów pracy nad scenariuszem drugiego filmu „Piękno”, który był pierwszym filmem pokazywanym na festiwalu filmowym w Cannes zrealizowanym w języku afrykanerskim.

Główną postacią jest 45-letni afrykaner Francois van Heerden mieszkający z żoną i dorosłymi już córkami w eleganckiej willi na przedmieściach z dużym ogrodem i basenem. Jedna z córek właśnie wychodzi za mąż. Wśród gości weselnych jest 23-letni Christian, niewidziany od lat syn dawnego przyjaciela rodziny, student ostatniego roku prawa pracujący dorywczo jako model w międzynarodowych reklamach. Początkowa fascynacja jego pięknem staje się dla van Heerdena źródłem niekontrolowanej obsesji i pożądania.

Francois jest potomkiem holenderskich osadników, typowym przedstawicielem mniejszości etnicznej sprawującej władzę od XVII wieku na południu Afryki. Należy do pokolenia, któremu w latach dziewięćdziesiątych XX wieku ogłoszono koniec epoki apartheidu. Jednak rasizm i ksenofobia są dziedzictwem, które otrzymał od swoich przodków. Jego rodzinny Bloemfontein to stolica sądownicza kraju uważana za bastion dawnego porządku, która mimo 300 000 mieszkańców sprawia wrażenie małomiasteczkowe. Elegancka willa na przedmieściach przypomina czasy dawnej świetności, ale w środku jest dość zaniedbana. Francois jest lokalnym biznesmenem, właścicielem tartaku o ważnej i stabilnej pozycji społecznej. Niemniej wizerunek dobrego męża i ojca żyjącego spokojnym życiem stanowi tylko maskę. Z rodziną nie wiążą go żadne uczucia (zresztą żona spotyka się z kochankiem), a jego egzystencja jest nudna i bezsensowna.

Taka postać nie budzi sympatii. Mimo tego reżyser jej nie osądza. Skupia się raczej na ukazaniu procesu autodestrukcji, pogardy do własnej osoby i skrywanych negatywnych emocji wynikających z afrykanerskiego dziedzictwa rasizmu i ksenofobii. Kwintesencją tego dziedzictwa są słowa padające podczas imprezy na opuszczonej farmie należącej do jednego ze znajomych Francoisa. Na ekranie widać grupkę białych mężczyzn stojących w kuchni, każdy z puszką piwa w ręce. Rozmowa o trudnościach w otwieraniu puszek z piwem toczy się jakby mimowolnie i przypomina spotkanie na grilla lub w celu wspólnego obejrzenia w telewizji meczu piłkarskiego. Jeden z mężczyzn pojawia się w towarzystwie młodego murzyna. Pozostali nakazują mu natychmiastowe opuszczenie domu. Padają ostre słowa „żadnych czarnuchów” i „żadnych pedałów”. Chwilę później ci sami mężczyźni przy widocznej w telewizorze hardcorowej gejowskiej pornografii uprawiają ze sobą ostry seks, a jakiś czas później spotykają się w towarzystwie swoich rodzin w kościele. To mocne podkreślenie zjawiska socjologicznego będącego obiektem badań amerykańskich seksuologów według których anonimowy i nie wiążący się ze zobowiązaniami seks zaspakajający homoerotyczne fantazje oparty na relacjach dominacji i podporządkowania nie jest przez jego uczestników uważany za akt homoseksualny (w USA ponad trzy miliony mężczyzn uprawiających seks z innymi osobami tej samej płci uważa się za heteroseksualistów).

Sposób pokazanie afrykanerskiego zakłamania może sprawiać wrażenie położenia akcentu na mieszczańską obłudę lub problemy egzystencjalne związane z kryzysem wieku średniego. Takie skojarzenie wydaje się być bardzo atrakcyjne, gdyż pozwala na łatwą interpretację. Jest to jednak trop fałszywy. Utwierdza w tym ostatnia scena, w której Francois obserwuje w kawiarni parę szczęśliwych całujących się gejów otwarcie uzewnętrzniających swoje uczucia. Warto zauważyć, że ta część akcji toczy się w Kapsztadzie. To kosmopolityczne i otwarte miasto liczy 3,5 miliona mieszkańców i jest legislacyjną stolicą kraju, a w porównaniu z Bloemfontein stanowi oazę tolerancyjności. W tym aspekcie Francois bardziej przypomina ofiarę afrykanerskiej mentalności, któremu społeczność narzuciła sprzeczną z jego natura orientację seksualną skazując na niemożność znalezienia szczęścia.

Scenariusz filmu został napisany przez Olivera Hermanusa przy współpracy z producentem Didierem Costetem. Fabuła budowana jest powoli, bez zbędnych komplikacji. Tworzy to prostą konstrukcję prowadzącą do kulminacji. Scena kulminacyjna nie jest jednak wcześniej przewidywalna, a jej niespodziewana brutalność budzi olbrzymie emocje. Wbrew pozorom kulminacja nie oferuje żadnych rozwiązań, ani prostych, ani skomplikowanych, właśnie przez jednoznaczność sytuacji.

Konstrukcja filmu opiera się na budowie klamrowej i połączeniu ze sobą podobieństw i przeciwieństw. Piękno męskiej postaci Christiana podczas wesela przeciwstawione jest pięknu sylwetek pary gejów w kawiarni. Scena gejowskiej orgii na opuszczonej farmie kojarzy się z kulminacyjną sceną w pokoju hotelowym Francoisa. Postacie często pokazywane są obok siebie niczym w lustrzanym odbicie. Scena wesela rozpoczyna się od panoramicznego ujęcia przestrzeni, a następnie powolnego zoomu, którego centrum stanowi postać Christiana. W tle zamiast typowych pieśni weselnych słychać dźwięki muzyki poważnej. Kadrowanie jest proste. Dominuje ciemna kolorystyka nadająca jakąś ponurą atmosferę. Jaśniejsze barwy widoczne tylko w tle sprawiają wrażenie nieuchwytnych. Jasne niebo zza uchylonych drzwi czy malowniczy krajobraz za szybami samochodu są jakby niedostępne. Czasami jednak barwy zmieniają odcień. Czerwona koszula w słońcu przybiera różowy odcień. To sugestia, że ocena może być subiektywna i zależy od czynników zewnętrznych. Subiektywność nie zmienia jednak ponurości całego dzieła. Tą gęstą atmosferę tworzy jeszcze dobra gra aktorska. Świetnie wypadają główni aktorzy: Deon Lotz jako Francois i Charlie Keegan jako Christian.

Film Olivera Hermanusa zdobył w Cannes nagrodę Queer Palm nadawaną najlepszemu filmowi o tematyce LGTB. Decyzja jury wzbudziła kontrowersje, a filmowi zarzucano, że utrwala negatywne stereotypy wiążąc homoseksualizm z przemocą i perwersją. Niemniej homoseksualizm ukazany jest tutaj w sposób niespotykany dotychczas w kinie. Agresor jest jednocześnie ofiarą swojego postępowania. Podobnie jak miliony mężczyzn na całym świecie żyje upokorzony przez swoje preferencje seksualne. Film ten w zależności od punktu widzenia może przedstawiać przemoc, ale może też ukazywać homofobię. A może na życie nie można patrzeć tylko z jednego punktu.

Zwiastun: