Nowe Horyzonty 2013

Data:

Jak zawsze tuż po skończeniu NH zaczynają przeciekać informacje o przyszłorocznej edycji. W tym roku jest w tej materii wyjątkowo skromnie, ale coś mi się już udało wyszukać:

Retrospektywy:
William Kentridge
Apichatpong Weerasethakul (nie pytajcie mnie, jak to się czyta :D )
Walerian Borowczyk

Przegląd narodowy:
W przyszłym roku zamiast tradycyjnego przeglądu kino południowo-wschodnioazjatyckie

Inne atrakcje:
Neobarok francuski lat 80. (przyznaję, że nie mam pojęcia co to znaczy, ale ludzie bardziej obeznani ode mnie wymieniają nazwiska Leos Carax, Jean-Jacques Beineix i Luc Besson)

Na razie tyle, będę rozszerzać notkę, jak dowiem się czegoś nowego. Szczególnie czekam na nocne szaleństwo, uwielbiam różnorodność filmów w tym cyklu. A z dotychczasowych informacji w sumie cieszy mnie głównie Besson, bo gościa znam i bardzo lubię, chociaż raczej z filmów, które nie mają szansy pojawić się na NH ;) . Może w końcu obejrzę Wielki Błękit?

Borowczyk może spokojnie robić za nocne szaleństwo ;)

Czy ja wiem? W sumie słabo znam twórczość Borowczyka, ale poza lekkimi filmami kręcił też sporo poważnych rzeczy. Umieszczanie filmów w nocnym szaleństwie sprawia, że ludzie automatycznie uznają, że trzeba się śmiać i robią to, nawet jak nie ma to żadnego uzasadnienia, kompletnie rozwalając seans (vide przypadek przeglądu filmów Dario Argento). Mam więc nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Natomiast przegląd filmów z Azji Płd. - Wsch. i retrospektywa Apichatponga Weerasethakula cieszą mnie bardzo.

Ale czy Borowczyka nie wrzucą do tego neobaroku? Poza tym: precz ze starociami w Nocnym Szaleństwie!

Niech żyją starocie w Nocnym Szaleństwie - w końcu mogłam znowu zobaczyć, i to na dużym ekranie, legendarny film mojego dzieciństwa - Labirynt :D

Starocie w Nocnym Szaleństwie mogą być. Byle tylko nie było tak, że o 22 są same starocie. Ja bym zresztą się całkiem cieszył, gdyby o 22 puszczali też poważne kino. Założenie, że ludzie o 10 rano mają więcej energii do oglądania ambitnego kina niż o 10 wieczorem, mija się ze stanem faktycznym (w każdym razie jeśli chodzi o mnie).

Nocne Szaleństwo dla mnie jest czymś w rodzaju katowickiego Festiwalu Filmów Kultowych i jako takie świetnie spełnia swoją rolę. A czy o 22 było coś ambitnego, to się nie wypowiadam, ja chodziłam albo na Szaleństwo, albo na Rynek, albo na rzeczy bardziej mainstreamowe w stylu Projektu Nim. W sumie o 10 zawsze miałam coś do roboty.

Dodaj komentarz