Gdy pragnienie zemsty przesłania rozsądek...

Data:

"Ostatni dom po lewej" to remake filmu z 1972 roku, którego co prawda jeszcze nie oglądałem, ale za jakiś czas zamierzam to zrobić. Nie wiem jak wyglądał oryginał, natomiast po obejrzeniu remake'u mogę stwierdzić przede wszystkim to, że nie można nazwać tego filmu horrorem.
Nie jest to jednak żaden zarzut. Po prostu bliżej jest mu to thrillera. Człowiek oglądając go czuje napięcie, zastanawia się, co stanie się za chwilę, nie odczuwa jednak strachu.

Fabuła filmu nie jest niczym rewelacyjnym, ot, prosta historia. 2 nastolatki znajdują się w złym miejscu i w złym czasie, ich oprawcy poszukując noclegu przypadkiem trafiają do domu jednej z nich. Niestety, rodzice dziewczyny dowiadują się, kim są ich dziwni goście i budzi się w nich żądza zemsty.
Co do realizacji filmu - mam bardzo mieszane uczucia. Choć byłem ciekaw tego, co będzie dalej, pojawiło się jednak sporo momentów, w których film po prostu się dłużył. Akcja bardzo powoli nabiera tempa, a najgorsze chyba jest to, że opisy filmu (nawet tym dostarczonym przez dystrybutora) dostarczają wiedzy na temat 70-80% treści. Tak naprawdę brakuje tutaj elementu niespodzianki. Wiele momentów jest bardzo przewidywalnych.

Może do tego wszystkiego przyczynia się raczej przeciętne aktorstwo i nie najlepszy scenariusz? Postaci są strasznie "oklepane" - nie ma w nich niczego nietypowego, żadnej zaskakującej cechy. Twórcy nie podjęli się rozbudowania wątku żadnej z osób, w mojej opinii postaci są po prostu nijakie.
Kolejnym zarzutem wobec filmu może być to, że w w pewnym momencie staje się trochę taką zwyczajną sieczką, ludzie się mordują, krew się leje - straszna nuda.

Tak naprawdę nie wiem, jaki element broni "Ostatni dom po lewej", ale nie jest to zły film. Ogląda się go ot tak, jak każdą inną, niewymagającą myślenia produkcję. Na pewno niedługo zupełnie o nim zapomnę, nie żałuję jednak, że postanowiłem go obejrzeć.