Rozstanie z nadziejami na Oscara

Data:
Ocena recenzenta: 9/10
Artykuł zawiera spoilery!

Obsypany nagrodami i świetnymi recenzjami dramat Asghara Farhadiego. Czy zasłużenie? Jak najbardziej, więc uderzmy się w pierś i powiedzmy wprost. Ten film jest lepszy niż rodzime W Ciemności i Oscar dla bliskowschodniej produkcji jest co najmniej wskazany.

Historia na pierwszy rzut nie wydaje się zbyt górnolotna. Ot szlachetny i pracowity Naader nie do końca radzi sobie w sytuacji rozpadu rodziny. Odchodzi od niego żona Simin, podczas gdy on zostaje z dorastającą córką Termeh i chorym na Alzheimera ojcem, który wymaga stałej opieki. By poradzić sobie w tej nowej sytuacji zatrudnia pomoc domową - religijną Razieh. Kobieta nie ma łatwego zadania, gdyż ma pod opieką własną córkę i kolejne dziecko w drodze, a dbanie o dom i zniedołężniałego starca nie należy do łatwych zadań. Pewnego dnia Naader wraca do domu wcześniej niż zwykle i przeżywa szok. Razieh potraktowała jego ojca w okropny sposób, dochodzi do sprzeczki, wskutek której kobieta zostaje wyrzucona za drzwi. Następnego dnia okazuje się, że straciła ciąże, a co gorsza Naader jest oskarżony o spowodowanie poronienia i rozpoczyna się przeciwko niemu postępowanie sądowe. Czy zawinił, czy był to tylko przypadek?

Nadal jednak można powiedzieć, że powyższy ciąg wydarzeń nadaje się do Detektywów, czy innego W11. Ale teraz najważniejsze moi drodzy. Znajdujemy się w Iranie, a to diametralnie zmienia perspektywę i odbiór tej historii. To świat, którym rządzą diametralnie różne prawidła i zasady, niż na szeroko pojmowanym Zachodzie. Jesteśmy bowiem w kraju, w którym to mężczyźni grają pierwsze skrzypce, a kobieta stoi zdecydowanie na drugim planie, mimo że to jej dramat powinien znajdować się w centrum uwagi. Na część bohaterów istotny wpływ ma też religia, która stanowi główny wyznacznik moralności i zasadności podejmowanych działań. Farhadi stosuje kontrast i zestawia ze sobą dwie dość skrajne wobec siebie rodziny. Naader i Simin to klasa średnia, postępowa, nie przywiązująca do religii wielkiej wagi. Można powiedzieć, że Simin jest nawet zbyt postępowa, jak na irańskie warunki. Jest odważna, nie boi się sprzeciwić mężowi i wyprowadzić od niego, co stanowi totalne przeciwieństwo Razieh, która swojemu porywczemu i raptownemu Hodjatowi jest ślepo oddana. Jednak przed mężem w hierarchii stoi ktoś jeszcze - Allah. Drugie małżeństwo stoi ponadto pod ścianą i w oczy zagląda im widmo biedy.

Strach i kłamstwo. Te dwie rzeczy najpełniej opisują atmosferę i relacje pomiędzy bohaterami filmu. Każdym kieruje strach, którego źródła są jednak bardzo różne. Termeh lęka się rozwodu rodziców, Naader więzienia, Razieh boi się o męża, a Hodjot upokorzenia w oczach społeczeństwa. Lęk napędza natomiast spiralę kłamstw, która piętrzy się wokół bohaterów doprowadzając do kryzysu zaufania pomiędzy bliskimi sobie osobami. No bo jak inaczej, niż strachem wytłumaczyć ciągłe łganie Naadera, czy też udawane odejście Simin od męża?

W tym miejscu dochodzimy jednak do sedna przekazu tego filmu. Otóż Iran to nie jest wyłącznie kraj Ajatollahów wojujących z poganami i Ahmadineżada grożącego bronią jądrową. To kraj zwykłych ludzi, których problemy nie różnią się wiele od naszych, codziennych utrapień. Rozwód, potrzeba opieki nad chorym, odpowiedzialność za złe uczynki, kłótnie, czy kłamstwa to przecież coś, co spotyka każdego z nas. To świat, którego jednak nie znamy, bo jesteśmy karmieni stereotypowymi obrazami ukazywanymi przez media i nie kojarzymy Iranu (i pewnie wielu innych krajów) z normalnym życiem i ludzkimi problemami. Fakt, rzeczywistość tego państwa nadaje konfliktowi w filmie zupełnie inny wymiar i perspektywę i to jest w nim najlepsze. Farhadi uzmysławia nam, że pod całą otoczką polityki i konfliktów, w skali mikro toczy się jak najbardziej zwyczajne życie w nieco odmiennej formie.

W Rozstaniu wystąpili nieznani szerszej publiczności aktorzy, ale po tym filmie warto zapamiętać ich nazwiska, bo zagrali naprawdę dobrze, co ważne naturalnie. Kłótnie, emocjonalne wymiany zdań doskonale podkreślają charakter miejsca akcji. Scenariusz został naprawdę znakomicie napisany i gdy myślimy, że już dalej wszystko pójdzie schematycznie, reżyser znowu dokłada nam kolejny skręt fabuły. Gra kłamstw jest poprowadzona doprawdy wybornie aż do zaskakującego zaskoczenia, w dodatku otwartego, które pozostawia widza z własnymi pytaniami jeszcze po seansie.

Trzeba przyznać, że Farhadi nakręcił film o wiele bardziej złożony, niż W Ciemności Agnieszki Holland. Zaprezentował też zupełnie nowatorskie (przynajmniej dla mnie) ujęcie tematu. Nie bez powodu został doceniony Złotym Niedźwiedziem i niedawno Złotym Globem. Czy jednak wywalczy również Oscara? Zobaczymy, ale wszystko na to wskazuje. Naprawdę mądre i pouczające kino. Wielkie brawa!

Tą i wiele innych recenzji znajdziesz na blogu Bez Popcornu.
www.bezpopcornu.wordpress.com

Zwiastun:

@Bez_Popcornu Nie zgodziłbym się, że to jest film o spirali kłamstw. To bardzo mocne uproszczenie. Oczywiście jakieś tam kłamstwo w tym wszystkim jest, ale to chyba nie jest najważniejsze. Dla mnie geniusz tego filmu leży w tym, że tu każdy ma do pewnego stopnia rację, ale te różne racje są nie do pogodzenia. Mamy spór 4 osób, z których właściwie każdą rozumiemy, żadna nie zachowuje się w jakiś skrajnie karygodny sposób. To nadaje całej tej historii bardzo ludzki wymiar.

A ja przerzucałam swoją sympatię między bohaterów w trakcie rozwijania się fabuły, ale każda z osób w pewnym momencie 'zawodziła' moje nadzieje. Ale zgadzam się, że to taki ŻYCIOWY film. ;-)

Jedno drugiemu moim zdaniem nie przeczy. I zgodzę się, że największą siłą tego filmu jest pokazanie właśnie ludzkiej twarzy Iranu. Niezależnie od tego, czy zinterpretujemy film z naciskiem na kłamstwa, czy też faktycznie jak mówisz życiowych, bohaterów to i tak dojdziemy do tego samego punktu. Oni są tacy jak my :)

Oby te nadzieje na oscara pozostały tylko nadziejami i akademia dokonała jedynego słusznego wyboru dla Polski.

Słowo ciałem. I dobrze.

Dodaj komentarz