Tajemniczy Mroczny Wojownik

Data:
Ocena recenzenta: 8/10
Artykuł zawiera spoilery!

Po ponad 2 latach oczekiwania do polskich kin trafił film Valhalla: Mroczny Wojownik Nicolasa Winding Refna, który Duńczyk nakręcił przed Drive. Mimo diametralnie różnego tematu, filmy łączy bardzo wiele. W obu dostajemy bowiem rewelacyjny klimat, świetne zdjęcia i lichą fabułę z wyjątkowo tajemniczym głównym bohaterem.

Jednooki wojownik jest przetrzymywany w niewoli przez bliżej nieokreślonych ludzi stylizowanych na wikingów. Oprawcy są wobec niego brutalni i obojętni, wykorzystują go do pokazowych walk toczonych w celach rozrywkowych. Akurat do wojaczki nasz bohater talent ma spory, w istocie będąc chodzącą maszyną do zabijania. Jednooki odzyskuje wolność w nie do końca pokojowych okolicznościach i wyrusza w podróż. Towarzyszy mu chłopiec, który dotychczas przynosił mu jedzenie i wodę do klatki. Na swojej drodze napotykają krzyżowców udających się do Ziemi Świętej na jedną z krucjat i dołączają do nich. Miejsce, do którego dotrą nie będzie przypominało Jerozolimy, ale wojowników i tak spotka tam przeznaczenie.

Na tym wyczerpałem streszczanie fabuły. Reżyser podchodzi do filmu w nietypowy sposób i fabularne ubóstwo jest zdecydowanie zamierzone (chociaż złośliwi powiedzą, że to film o niczym). Valhalla tak naprawdę ledwo muska całe mnóstwo tematów, o których ten film mógłby opowiadać, gdyby został klasycznie potraktowany przez twórców. Mamy tu bowiem liczne odwołania do mitologii nordyckiej, korzeni religii, motywy zła i zemsty, a także sporo kontekstów egzystencjalnych. Widz może sobie z tej palety czerpać do woli, odnajdując kolejne znaczenia, które nie mogą być wykluczone przez wydarzenia na ekranie. Sam główny bohater chociażby, nie wypowiada w tym filmie ani jednego słowa, które wskazałoby jedyną słuszną interpretację! Otrzymujemy o nim doprawdy szczątkowe informacje (znowu kłania się Drive), co sprawia, że przekaz Valhalli staje się jeszcze bardziej otwarty. Czy Jednooki to zwykły wojownik? A może szatan? To tylko jedno z wielu pytań o wielu odpowiedziach, które mogą stanowić źródło zażartych dyskusji. Jednak to nie przesłanie z tego filmu jest moim zdaniem najważniejsze, a to, co Refnowi udaje się jak mało komu, czyli….

…..budowanie niepowtarzalnego KLIMATU. Tak właśnie, znamy to już z Drive. Valhalla to po prostu audiowizualne cudo. Mimo, że w filmie sceny akcji trwają może łącznie ze 2 minuty, a całą resztę wypełniają ujęcia krajobrazów lub zasępionych bohaterów to napięcie płynące z ekranu jest gigantyczne! Nie dość, że film trzyma naszą uwagę, to jeszcze cieszy oko. Surowe, górskie krajobrazy idealnie wpisują się w konwencję, podkreślając dobitnie cechy naszego bohatera. Spowijająca wszystko mgła dodaje tajemniczości i przyprawia scenerii dawkę nierealności. Czy wspominałem już o świetnej grze światłem i kontrastem? Do tego z głośników cały czas sączą się niepokojące dźwięki, wprowadzając nas w stan stałej gotowości i wyczekiwania. Od dudniących basów, po subtelne stukoty i niezidentyfikowane szumy. Mads Mikkelsen ucharakteryzowany na Jednookiego budzi autentyczną grozę i tworzy świetną kreację. Innymi słowy, wszystko jest na swoim miejscu, razem dając niesamowitą atmosferę.

Wielu widzów może jednak wyjść z tego filmu znudzonych, głęboko rozczarowanych brakiem spektakularnych wydarzeń na ekranie. Dystrybutor reklamuje go bowiem jako film akcji i zapowiada konfrontację między wikingami i chrześcijanami, której tu po prostu nie ma (przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu). Po obejrzeniu zwiastunu można się spodziewać czegoś w rodzaju Władcy Pierścieni i ostrej naparzanki na miecze, a to po prostu zupełnie inna kategoria. Mimo, że sceny przemocy są wyjątkowo realistyczne i drastyczne, to występują tak rzadko, że trudno uznać Valhallę, za reprezentanta kina akcji.

Valhalla to bardzo nietypowe, acz szalenie intrygujące kino. Obowiązkowa pozycja dla osób lubiących kinowe eksperymenty. Fani tradycyjnie opowiedzianej fabuły i zwrotów akcji niech lepiej trzymają się od nowego filmu Nicolasa z daleka.

Tę i wiele innych recenzji znajdziesz na blogu Bez Popcornu.
www.bezpopcornu.wordpress.com

Zwiastun: