Biała wstążka - jak hartowała się stal

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Wszędzie tam, gdzie edukacja nie sprzyja rozwojowi indywidualnej wolności, gdzie się tępi spontaniczne przejawy myślenia i tłumi wyrażanie autentycznych emocji rodzą się demony. W filmie posłużyłem się przykładem niemieckiego faszyzmu. Ale [...] chodzi o mechanizm.

- mówi Michael Haneke w wywiadzie dla Polityki, zatytułowanym wymownie "Zgwałcić widza". Jeśli zgodzimy się na tę ogólną interpretację, to możemy przyjąć, że "Biała wstążka" mogłaby być równie dobrze filmem osadzonym w realiach przedrewolucyjnej Rosji, może Afganistanu lub Kambodży, może jakiegoś innego kraju, który przeżył epizod terroru. Właściwie mogłaby dotyczyć jakiejś społeczności fundamentalistycznej - to ostatnio gorący temat. Tymczasem Haneke przypomina o dawnych grzechach społeczeństwa, które lubi szafować hasłami o prawach człowieka i sprzeciwia się jakimkolwiek formom opresji. O grzechach Europy.

Ten chłodny, stonowany film konfrontuje pokolenie tradycyjnych protestantów z ich dziećmi, które za 25 lat zatopią kontynent w morzu krwi. Dziwna to jednak konfrontacja - właściwie jej nie widać. Ze strony rodziców jest zimny chów, wymagający wyłącznie bezwzględnego posłuszeństwa i stosujący surowe kary za każde przewinienie. Ze strony dzieci - akceptacja bicia i upokorzeń za każdy przejaw sprzeciwu, a czasem i bez niego. Tylko nagłe, okrutne i złośliwe akty terroru w spokojnej na pozór wsi, dają jakieś sygnały o tym, co dzieje się poza kadrem.

Tradycyjna protestancka wieś tuż przed wybuchem wojny to miejsce, w którym panują stosunki mające charakter właściwie feudalny. Sojusz tronu i ołtarza - barona i pastora - miewa się dobrze, chłopi zaś materialnie zależą całkowicie od dworu. W rodzinach pielęgnuje się patriarchat. Świat dorosłych jest ustalony, przewidywalny - i pełen kołtuństwa, okrucieństwa i agresji. Zło jest oswojone, powszechnie akceptowane i wpisanie w strukturę życia społecznego. Haneke nie waha się przedstawić go beznamiętnie, lecz dokładnie. Ten właśnie świat domaga się od młodych ludzi przyjęcia swoich reguł - wyrzeczenia się spontaniczności i emocji, nauczenia się, że można, a w zasadzie trzeba, mówić o wzajemnym szacunku, by zaraz potem postąpić z bliźnim niegodnie. Oznaki miłości i nienawiści traktowane są chłodno. Tak długo jak długo jest się posłusznym, nikogo nie obchodzi, czy jest się potworem czy spokojnym człowiekiem

Nie było mi trudno pojąć, jak ten świat mógł zostać znienawidzony przez kogoś, kto jeszcze nie stał się jego częścią. Pełne wściekłości występki, skierowane jakby przeciwko wszystkim, wydawały mi się wręcz właściwym dopełnieniem całości, podobnie jak kryjąca się za nimi agresja. Tego dosłownego okrucieństwa i przemocy, jeszcze niedojrzałego, bo nie tolerowanego przez społeczność, nie jest nam dane zobaczyć. Buduje to pewną formę więzi ze sprawcami - bardziej przeraża nas pokazana wprost, powszechnie akceptowana hipokryzja. To właśnie ta więź, w gruncie rzeczy straszna, jest w "Białej wstążce" tym, co poruszyło mnie najbardziej. Motywy stojące za aktami terroru pozostają w sferze niedopowiedzeń - każdy widz może dopisać własne.

Zwiastun: