Sprawiedliwość pełną parą

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Dobro i zło to wartości kategoryzujące i dzielące ludzkość od momentu jej powstania. Determinujące działania narodów i jednostek. Tworzące historię. I taką właśnie opowieść, o niezwyciężonej sile dobra nad złem, a w konsekwencji o sprawiedliwości i honorze zaserwował nam w swoim trzynastym filmie Alieksiej Bałabanow. Czy „trzynastka” okazała się tym razem szczęśliwa? Zdecydowanie tak.

Reżyser zmyślnie wprowadza widza w brutalny, industrialny obraz Petersburga lat 90-tych XX wieku świadomie manipulując statycznością i schematycznością zdjęć oraz, co najbardziej warte uwagi, kontrowersyjną ścieżką dźwiękową. Wydaje się, że powtarzający się przez cały film przewodni motyw z pogranicza muzyki dyskotekowej nie pasuje do scen palenia zwłok w fabrycznych piecach i wielu innych pokazanych na ekranie morderstw. Tylko pozornie, celowo bowiem te przykre momenty łagodzi. Kontrast pomiędzy muzyką a obrazem sprawia, że widz nie dowierza, ma wrażenie, że to na co patrzy nie do końca jest prawdziwe. Utożsamia się z postacią starego Jakuta, weterana wojny w Afganistanie, który również zdaje się tych zbrodni nie dostrzegać. Oryginalny i bardzo udany zabieg artystyczny.

Bałabanow doskonale wykreował także postać głównego bohatera (w tej roli znakomity Mikhail Skryabin). W centrum mafijnych i czysto – ludzkich porachunków, w mieście toczącej się powolnej transformacji polityczno – ustrojowej oraz szerzącej się przestępczości, umieścił byłego żołnierza Armii Radzieckiej, bohatera ZSRR, rannego podczas rozbrajania miny przeciwpiechotnej. Z jednej strony mamy zatem przedstawicieli półświatka z drugiej zaś człowieka uosabiającego wszelkie, wówczas pożądane cnoty.

Wspomniany wyżej major ma dorosłą córkę Sashę pracującą w sklepie ze skórami, żona odeszła, a on sam po przymusowym powrocie z frontu jest palaczem w miejskiej kotłowni, gdzie mieszka, pracuje i od lat pisze książkę. Czas upływa mu na dorzucaniu węgla do pieca, tworzeniu opowieści na starej maszynie do pisania i tolerowaniu poczynań byłych towarzyszy broni zamieszanych w brudne interesy. Przez cały niemalże film, głównie przez swoją małomówność, wydaje się być postacią po stokroć nudną, bezbarwną i płytką, by dopiero pod koniec okazać się ostatnim sprawiedliwym stojącym na straży największych wartości – dobra, sprawiedliwości i honoru. Morderstwo córki staje się kulminacyjnym momentem fabuły i jednocześnie odkrywa zamierzoną, łopatologiczną konstrukcję filmu. Każda bowiem scena zbudowana jest tutaj na zasadzie „akcja – reakcja”. Jest przyczyna natychmiast pojawia się skutek. Jest morderstwo córki – jest zemsta ojca na sprawcach. Bez zbytecznych wątków pobocznych. A wszystko przykryte delikatnym płaszczykiem przemycanej, nadrzędnej idei zwycięstwa dobra nad złem.

Świetny film oparty na ciekawych kontrastach, przedstawiający głównego bohatera działającego na zasadzie moralnego imperatywu. Mimo, że finalnie Alieksiej Bałabanow pozbawił nas happy end’u uważny widz i tak w końcowym efekcie dostrzeże zwycięstwo starego Jakuta – nieco jak w przypowieściach.

A muzyka? Skomponowana przez Walerieja Didjulia, towarzyszyła mi podczas pisania recenzji. Polecam.

Obejrzano na festiwalu 5. Sputnik nad Polską 2011 pod patronatem Filmaster.pl.
Sputnik nad Polską 2011

Zwiastun:

To jednak jest niesamowite, ten sam film można odebrać w tak odmienny sposób. Nie widziałem w tym filmie ani odrobiny dobra. Końcowe wydarzenia są aktem buntu wobec rzeczywistości, która do najprzyjemniejszych nie należy, ale też w ten sposób major przyznaje się do porażki. Na szlachetność, czy nawet zwykłą uczciwość nie ma miejsca, jedyną gwarancją na to, że to nie twoje ciało powędruje do pieca jest wrzucanie tam innych.

Dla mnie potwierdzeniem tego, że film skupia się na tym co dobre i złe była wizyta dwóch małych dziewczynek, które proszą Jakuta o opowieść właśnie o dobrych ludziach i złych oraz stwierdzają, że nasz główny bohater jest dobrym człowiekiem. W tym fragmencie filmu mamy też moment wskazania, że ci, którzy idą do baru są źli. Tu się pojawia wyraźna informacja, kto tu jest dobry a kto zły. Stąd m.in. moje wnioski.

Natomiast filmy mają to do siebie, że każdy patrzy na nie inaczej - i w tym tkwi ich wartość, choć fakt obydwoje mamy niesamowicie inne spojrzenie na to samo :)

UWAGA! MOGĄ WYSTĄPIĆ WŁOCHATE SPOILERY, WIĘC LASCIATE OGNI SPERANZA ETC Jasne, pojawia się tu podział na dobro i zło, ale czy można mówić o tym, że film Bałabanowa zawiera "ideę zwycięstwa dobra nad złem"? Według mnie nie, jedyna dorosła osoba o której można powiedzieć, że jest dobra - córka palacza, trafia do pieca. O palaczu można powiedzieć, że jest szlachetny, ma honor, ale może ta jego obojętność spowodowana jest wewnętrznym rozdarciem między tymi cechami charakteru, a czynami jakich musiał dokonywać , czy nawet się im przyglądać, na wojnie w Afganistanie.

Apropos dziewczynek, widzę w nich powtórzenie córki palacza i jej wspólniczki (pewnie nieprzypadkowo ojcem jednej z nich jest wojskowy). Początkowa przyjaźń (sądząc po stopniu zażyłości mogła się narodzić w podobnym czasie) przerodziła się w zawiść prowadzącą do zlecenia zabójstwa.W ten sposób chyba chciano pokazać, że nic się nie zmienia na poziomie mas, a na poziomie jednostki zmienia wszystko - dziecięca niewinność przemienia się w chęć zysku, zawiść, bezwzględność. Znamienne jest też opowiadanie pisane przez majora - nie potrafił wyjść poza ciemiężenie Jakutów, wie, że wszystko ma się kończyć dobrze, ale nie potrafi do tego happy endu doprowadzić i to jest chyba w tym filmie najważniejsze, nie bez powodu sceny z opowiadania umieszczone zostały na końcu filmu, a początek i koniec jakby nie patrzeć to miejsca znaczące.

Oczywiście to tylko moja interpretacja, więc nie zgadzać się można ;)

Dlaczego córka palacza jest dobra? Bo w filmie nie ma pokazanego żadnego złego uczynku, który by popełniła? A palacz nie jest obojętny, on jest 'przytępiony' po wojnie, jego światopogląd maksymalnie się uprościł, daje sobie wciskać kit i nieświadomie pomaga gangsterom. On nie umie tak naprawdę rozróżnić dobra od zła. Pozostał z takim naiwną etyką, przez którą pada ofiarą manipulacji.

Tak, poza tym jest kreatywna (to chyba jedyna pozytywna cecha jaką zauważyłem u któregokolwiek z bohaterów, poza palaczem), nie idzie po trupach, chociaż pojęcie dobra tutaj działa raczej w kontekście, czyli była mniej zła od innych.
Jak się lepiej zastanowić to w granicach świata przedstawionego pojęcia zło i dobro są absolutnymi abstrakcjami, gdyż nie ma systemu wartości do którego można się odnieść.

Nie wiem, czy kreatywność można oceniać w kategoriach etycznych..., ale łapię Twoje rozumowanie.
Co do dobra/zła, to racja, racja.. to pewnie też jest problemem. Dlatego może Palacz tworzy sobie coś na kształt hm..może nie mitu, ale opowieści moralnej, próbuje budować sobie jeszcze nie system, ale jakiś zaczątek etyki.

Podoba mi się to porównanie małych dziewczynek do córki Jakuta i jej koleżanki. Faktycznie tak mogło by być. I tym bardziej stwierdzam że pozorna statyczność obrazu kryje za sobą dużą wielowątkowość filmu. Nie zgodze sie natomiast z opinią, że palacz nie umie odróżnić dobra od zla. Owszem jest obojetny, ale pewnie dlatego, że i tak wie, że nie jest w stanie niczego zmienić. Ale gdy sytuacja zaczyna dotykac bezpośrednio jego samego i mordują mu córkę, wie, że musi wymierzyć sprawiedliwość. Staje po stronie dobra.

@Majka, ale jakiego dobra? Co/kto jest po stronie dobra? Czym jest to dobro? Mordowanie raczej nie jest dobre.

Wszystko zależy jak na to patrzysz. Dobro nie musi być postrzegane w kategoriach chrześcijańskich - jesteś dobry więc nie zabijasz. Dobro to wartość względna. Zakładam, że Bałabanow chciał, żeby patrzeć na film oczami głównego bohatera, a główny bohater jako złych postrzega tych, którzy zabili mu córkę. Sam uważa się natomiast za dobrego (swoją córę również) i wymierza sprawiedliwość, a więc w jego mniemaniu czyni to, co powinien - czyli czyni dobro. Ukarał winnych - złych. Takie postrzeganie dobra i zła nijak się może mieć do indywidualnego postrzegania tych wartości przez nas. Tak to właśnie widziałam oglądając ten film. Dobro i zło jako wartość względna. :)

O matko.. Ja z chrześcijańskim postrzeganiem świata mam nieco mniej wspólnego niż przeciętny Polak, ale relatywizm moralny również jest mi obcy i nie uważam, żeby Bałabanow się za nim opowiadał. Jak się zrelatywizuje dobro, to można je równie dobrze nazwać złem, albo czymkolwiek innym, bo to nie ma znaczenia większego. Tym bardziej w kontekście tego filmu. Dlaczego mamy patrzeć na świat oczami Palacza? Patrzę własnymi, innymi nie jest mi dane. I widzę wielki problem w świecie Palacza. A w nim wartości, które Palacz stara się nieporadnie odtworzyć, ale mu to nijak nie wychodzi.

["O matko" jest do zaklasyfikowania mnie jako osoby ograniczonej do świata chrześcijańskich wartości - jasne, jak wszyscy jestem nosicielką kultury, która wyrosła z chrześcijaństwa, ale staram się też zagłębiać w inne systemy wartości/zrozumieć inne kręgi kulturowe, stąd ten wykrzyknik na początku.]

Sputnik nadleciał nad Wrocław dopiero teraz, ale pozwolicie, że jeszcze dorzucę 3 grosze do tej dyskusji. Chyba najbliżej mi do poglądu @lamijka.
Kompletnie nie widzę w tym filmie żadnego zwycięstwa dobra nad złem, o którym pisze @Majka. To jest niestety film o świecie, w którym króluje zło, w którym siostra zabija siostrę, a brat zabija brata. Córka palacza nie jest żadną "dobrą" osobą, za jaką chce ją widzieć @inheracil. Czy dobra osoba zgadza się na to, żeby starszy ojciec oddał jej mieszkanie i mieszkał w kotłowni i wpada do niego raz na miesiąc po pieniądze, mimo że sama ma ich dużo więcej? Jedynie palacz jest w miarę dobry, tyle że wycofany i mało rozgarnięty. Dopiero tragiczne wydarzenie otworzy mu oczy na zło, w którym uczestniczył. Tyle tylko, że trochę za późno. Ładny mi happy end :-/

@doktor_pueblo, a co sądzisz o tej opowieści, którą pisze Palacz? Czym ona jest?

@lamijka Myślę, że chodziło o coś takiego. Palacz się wyoutował z realnego życia, odchodząc w świat literackiej abstrakcji. Żył tą swoją opowieścią o dobru i złu i tak się w nią zagłębił, że kompletnie nie zauważał rzeczywistego zła dookoła. Ta opowieść, tak mi się wydaje, oddaje jego naiwne postrzeganie świata z czarno-białym podziałem na dobrych i złych. Palacz w realnym życiu też tak kategoryzował ("to są źli ludzie" mówił do dziewczynek o mafiosach, a jego kolega, gdy palił zwłoki argumentował, że to "źli ludzie" byli). Myślę, że chodziło o podkreślenie, że te czasy klarownego podziału na dobrych i złych to już historia. Że palacz jest z innej epoki, nieprzystosowany do nowych czasów. Że dobra już właściwie nie ma.
A może też i o tym, że biednemu zawsze wiatr w oczy?

@doktor_pueblo, dzięki, to się układa w spójną interpretację.

Dodaj komentarz