Atak paniki

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Mieszkanie umeblowane przez szwedzkiego producenta tekturowego drewna, bilet lotniczy w cenie dostępnej dla przeciętnego korposzczura, sex kamerka jako alternatywa dla ośmiogodzinnego systemu pracy. Dołóżmy do tego trójkę małolatów ujaranych ziołem, kelnera dla którego życie wydaje się kończyć na grach online i spotkanie nieudanego małżeństwa w restauracji serwującej płonące lody. Tak właśnie wygląda pełnometrażowy debiut reżyserski Pawła Maślony.

Słodko-gorzki komediodramat to wielowątkowa opowieść o tym, że jeżeli może się coś nie udać to z pewnością się nie uda. U każdego z bohaterów praktycznie od pierwszych scen wszystko idzie nie tak, pozornie nieistotne decyzje prowadzą do narastającej apokalipsy.

Dramat życia codziennego zdecydowanie bawi, z bohaterem można się utożsamić, można przekląć albo popukać się w czoło. Koktajl emocjonalny jest zmieszany całkiem porządnie i smakuje lepiej niż dobrze.

Wizualnie wyszło po amerykańsku. Pewnie dlatego, że jak sam reżyser twierdzi wzorce czerpie głównie z Hollywood. Porównań nie sposób uniknąć, ale nie pójdę tutaj w "Dzikie historie" - ilość przekleństw sugeruje Patryka Vegę, wesele kojarzy się z Wojciechem Smarzowskim. Cały szkopuł w tym, że "Atak Paniki" nie ma z tym wszystkim absolutnie nic wspólnego.

Scenariusz ewoluował głównie ze względów technicznych. Oryginał został przepisany na polskie realia, historie dość sprytnie wdzierają się w nasze czasy. Nie ma głębokiej polskiej wsi i powojennych dramatów - pierwszy kadr nie mówi do widza: o polski film! Jest samolot dostępny dla robotnika zmianowego, szał gier online w przeciętnym mieszkaniu klasy średniej, nieco bogatsze, warszawskie mieszkanie umeblowane na wzór katalogu Ikea, restauracja która w menu raczej nie posiada schabowego z pyrami. Dostajemy plus-minus to do czego dąży człowiek złakniony sukcesu.

Co jest ważne dla nieszczęśliwej autorki kryminałów która szczęśliwą udaje? O czym można rozmawiać w samolocie, aby doprowadzić współpasażera do trzęsawicy somalijskiej? Jak bardzo przyjaciółki mogą chcieć pomóc i dlaczego nic z tego nie wychodzi? Dlaczego zwykła gra komputerowa potrafi doprowadzić do łez?

Czy to my, przeciętni ludzie jesteśmy tak sponiewierani, czy może Maślona przejaskrawił rzeczywistość? Z pewnością skumulował masę emocji w dwugodzinnym komediodramacie. Historie bohaterów są jak zegar odliczający w dół który zwiastuje wielki wybuch.

Seans oraz prelekcja dzięki uprzejmości fantastycznego kina Muza.

Zwiastun: