Parę zdań o wstydzie...

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Na temat "Wstydu" na Filmasterze są już recenzje, więc nie ma sensu ich powielać, a to zaledwie parę zdań o moich odczuciach.

Jest z tym filmem problem, bo ma wiele elementów, za które ceni się kino. Wysmakowane, długie sceny, jak ta w restauracji czy kiedy Sissy przejmująco śpiewa New York New York, a w oku tego zamkniętego w sobie mężczyzny-samca, pojawia się nieoczekiwana łza, sugestywna gra aktorska, dramaturgia, muzyka, z której wyziera duchowość. Jest to troszkę obliczone na efekt i niekiedy bliskie pretensjonalności, ale to nie jest zarzut z mojej strony… Ale jest też ten chłód, który mrozi żywszą reakcję i sprawia, że przechodzę obojętnie. Jest poruszająca i wiarygodna gra głównego bohatera, a zarazem czuję, że nie potrafię mu współczuć, mogę go oglądać jak kogoś mi zupełnie obcego. Nie utożsamiam się z nim. Widzę jego łzy, jak pada bezsilny na ziemię i czuję smutek, ale nic więcej. Przez dłuższy czas zastanawiałam się nad fenomenem Wstydu, bo przyznam, że początek bardzo mi się dłużył, ale potem było już coraz lepiej, a w końcu bardzo dobrze. Jest to film nie tyle o seksoholizmie, bo myślę, że to tylko atrakcyjne dla widza tło, co o emocjonalnej pustce, samotności i próbie jej zagłuszenia konsumpcjonizmem, sięganiem po łatwo dostępne przyjemności, które regularnie serwowane z czasem stają się obezwładniającą obsesją. To jest samo nakręcająca się spirala, bo kolejne seksualne doznania pogłębiają coraz bardziej pustkę, która boli, kołacze, pulsuje, nie daje się ukoić, więc chce się jeszcze więcej, mocniej, silniej, przesuwając po raz kolejny granicę aż do całkowitego upodlenia, kiedy oko kamery ukazuje rachityczną, pełną bólu twarz, na której już nie maluje się przyjemność. To film o strachu przed uczuciami, zaangażowaniem się, bliskością. Poharatani emocjonalnie ludzie mieszkający w metropoliach, udający przed innymi, ba przed sobą, że wszystko jest w porządku…Nie jest.

Zwiastun:

Piękna refleksja. Ty to jednak masz talent do operowania słowem.

Specyfika "Wstydu" polega na tym, że choć formalnie trudno mu coś zarzucić, to albo się człowiek utożsamia z bohaterami, albo nie. Jeśli tak, to jest to bardzo emocjonalny film i zatyka. Jeśli nie, to wydaje się chłodny i dystansuje.

O, dziękuję pięknie :) Tym bardziej, że wiem, że ten film wywarł na Tobie ogromne wrażenie, dałaś mu 10-tkę. Muszę się z tym przespać i pomyśleć nad swoją oceną.

domyślałem się, że z Ciebie kawał pięknej jesieni

Nie ma ucieczki. Grawitacja działa w jedną stronę.

Dodaj komentarz