W walce o wolność kobiet w Iranie

Data:
Ocena recenzenta: 9/10
Artykuł zawiera spoilery!

Świat, który przedstawia w filmie „Kobiety bez mężczyzn” fabularna debiutantka Shirin Neshat, jeśli go odrzeć z baśniowego pierwiastka jest przygnębiający, poraża rozpaczą niespełnienia i upokorzenia. Reżyserka niszczy jego depresyjność, z niezwykłym artyzmem wprowadzając element mitycznej narracji - nieszczęśliwe kobiety znajdują swój azyl, uciekają do przesyconego aurą tajemniczości, spowitego mgłą, przepięknego ogrodu, gdzie między ciemnymi konturami drzew unoszą się potęgując niepokój opary rześkiego powietrza, mrok półcieni przełamują słoneczne refleksy, na środku stawu leży na wodzie pośród wodorostów piękna kobieta, w oddali słychać dziki wrzask ptactwa. W ogrodzie, który pielęgnuje tajemniczy ogrodnik tkwi niesamowity dom z duszą, gdzie na meblach i przedmiotach rozgrywa się fascynująca gra świateł i cieni. Kadrowanie zdjęć, nasycenie barw, perfekcja oświetlenia, niepokojąco piękna muzyka Ryuichi Sakamoto to wszystko znakomicie współgra, żyje, jest wyrazem harmonii. Klimatem ogrodu, który pieści oczy można się zachwycić, położyć u jego stóp i delektować jak kolejnymi odsłonami dzieła wybitnego impresjonisty. Ogród jest nie tylko piękny, on współodczuwa, przenosi emocje bohaterek, kiedy jedna z nich powraca do zdrowia kwitnie, spadające na fasadę domu drzewo zwiastuje proces obumierania. W starożytnej Grecji piękne ogrody kojarzone były ze zmartwychwstaniem Adonisa, który padł raniony przez byka, a tryskająca krew zrodziła anemony, krótko kwitnące wiosenne kwiaty. Czy więc ten ogród to symbol jasnej strony mocy, powrotu do pramacierzy, błogi przedsmak raju? Nie. To jedynie złudna otucha, zza której wyziera smętnie pustka.

Shirin Neshat w ciągu długich sześciu lat zekranizowała wydaną po raz pierwszy w 1989 roku powieść Shahrnush Parsipur, za którą niepokorna autorka została aresztowana, wydawnictwo zamknięte, a sama Parsipur uciekając przed represjami poznała uroki emigracji. Również film jest zakazany w Iranie.

Podczas zamieszek na tle politycznym, latem 1953 roku poznajemy losy czterech kobiet w różnym wieku i z różnym bagażem życiowych doświadczeń. W uwikłaniu młodości i dojrzałości w desperacką walkę o wolność, o możliwość decydowania o sobie jest przynajmniej jedna wspólna cecha - irańskie kobiety bardziej niż czadorem spętane ograniczeniami w świecie zdominowanym przez mężczyzn są nieszczęśliwe, zrozpaczone, chcą wyrwać się spod krępującej ich osobowość kultury patriarchatu, a jednak przewrotnie są tak bardzo psychicznie uzależnione od mężczyzn, łaknące ich miłości i uwagi. Zdominowana przez brata, choć niezależnie myśląca Munis, która ma największe skłonności do emancypacji i nie pragnie spełniać się w roli żony, a całymi dniami słucha radia i wyraźnie ciągnie ją do wielkiej polityki, popełnia samobójstwo, po czym budzi się ponownie do życia, aktywnie włączając w rewolucyjną zawieruchę. Najmłodsza, najbardziej niewinna i skromna Faezeh, którą porównałabym do lilii zostaje brutalnie zgwałcona, czym na zawsze okrywa się hańbą, gdyż w muzułmańskim świecie kobieta pozbawiona dziewictwa nie warta jest splunięcia. Niema Zarin, przesadnie wychudzona, zawzięcie szorująca w łaźni swoje wątłe ciało do krwi, próbuje w ten sposób zmyć brud upokorzenia, duchową nieczystość wynikłą z oddawania swego ciała mężczyznom w domu publicznym. Dojrzała i piękna Fakhri odchodzi od męża, bo nigdy go nie kochała, a ten któremu oddała serce właśnie powrócił z zagranicy. Spętany konwenansami, hermetyczny świat Iranek poszukuje odmiennej formuły, a nową figurą na drodze odzyskiwania przez nie własnej tożsamości będzie wspomniany wyżej magiczny ogród, oczyszczający sen, w którym zmierzą się ze swoimi lękami i nadziejami.

Iran z jego kulturą patriarchatu to miejsce wyjątkowo trudne dla kobiet, przynajmniej dla tych, które posiadają znacznie wyższe aspiracje niż mycie naczyń, gotowanie, potakiwanie i usługiwanie mężczyznom, którzy w razie niezadowolenia z usług, mogą złożyć reklamację i znaleźć sobie nową żonę. Poniżenie, jakie staje się ich codziennym udziałem, trudno znieść bez buntu, jeśli ma się jakiekolwiek poczucie godności. Iranki nie walczą o przywileje, podejmują zmagania o swoje miejsce w ciasnej przestrzeni, zawładniętej niemal w całości przez mężczyzn, walcząc z uprzedmiotowieniem kobiecości. W obrazie Shirin Neshat jeden z mężczyzn, którego małżonka spodziewa się dziecka proponuje innej, że ją poślubi, a obecna żona będzie im usługiwała. Mimo wszystko ta kobieca solidarność skumulowana w chaszczach rajskiego ogrodu, wystawiona na próbę rozpada się. I to przez pragnienie miłości mężczyzny.

Shirin Neshat artystka video artu nie opowiada tej historii poprzez łzy, cierpienie tych kobiet jest bardziej oszczędne, rozmywa się między onirycznymi wizjami, przekształca, a jednak porusza do głębi. Fabuła rwie się na strzępy, pośród zdarzeń rzeczywistych, fragmentów demonstracji poprzedzających zamach stanu inspirowany przez zagrożone utratą paliwowych interesów zachodnie mocarstwa, w wyniku którego Szach Iranu obala wybrany demokratycznie rząd Mohammeda Mossadeka, pojawiają się te będące jedynie wytworem wyobraźni, muśnięcia stanu umysłu bohaterek, znamiona ich chwilowego co prawda, ale zawsze odrodzenia. Ten fabularny chaos, w moim odczuciu zamierzony, obrazuje stan zawieszenia, w jakim znajdują się kobiety, które rzuciły wyzwanie zastanemu porządkowi i ustalonej hierarchii. Brak zestrojenia emocji widza z bohaterkami filmu wynika z przepaści kulturowej, powściągliwość uciekinierek, ich pozorne wyzucie z emocji skutecznie uniemożliwia uczuciowe współuczestnictwo w ich losach, co nie oznacza, że pozostawia widza obojętnym. Przeciwnie, mną poruszyła bardziej niema rozpacz pozbawiona dramatycznych gestów. Film zdobył w 2009 roku nagrodę Srebrnego Lwa na MFF w Wenecji, uważam że w pełni zasłużenie.

Zwiastun:

I z mojego punktu widzenia to duży plus „Kobiet bez mężczyzn”, Neshat nie podaje schematycznych rozwiązań, nie dajemy się uwieść jakiejś jedynie słusznej konkluzji, jak interpretować film, ale błądzimy jak we mgle wśród niejasnej symboliki, łowiąc niuanse, dzięki czemu przemyślenia widza, jego spojrzenie na świat, a tym samym w pewnej mierze jego… oczekiwania :) użyźniają pole do jego interpretacji. Ja również z chęcią do niego powrócę. Niech żyje TVP Kultura! ;)

Dodaj komentarz