Niesmaczny kawałek kina

Data:
Ocena recenzenta: 3/10

Niewątpliwie film jest dziwny. Dobrze się zaczyna - postacie i napięcia między nimi błyskawicznie wciągają widza w swoją grę. Reżyser prezentuje ciekawą koncepcję kina teatralnego. Scenografia aż razi pewną sztucznością, nie stanowi imitacji miejsca lecz "scenerię". Podobnie wygląda konstrukcja poszczególnych scen - drugi plan istnieje jedynie w momencie, gdy współistnieje z pierwszym. Poza tymi chwilami zamiera, by wręcz przestać istnieć. Postacie nie są zarysowane zbyt głęboko. Sprawiają wrażenie przerysowanych dla uwypuklenia konkretnych cech. Jednak ten element filmu nie razi.
Do połowy ciekawie się rozkręca, wciągając w grę pomiędzy zdradzanymi i zdradzającymi, epatując wspomnianym przerysowanym kontrastem między dobrym i złym. Postać złodzieja (męża) jest wystarczająco antypatyczna, by początkowo po cichu, a następnie całkiem jawnie kibicować kochankom. I tak mógłby się ten film trwać aż do zakończenia - może niezbyt ambitnego i niekoniecznie coś wnoszącego, ale ciekawego.
Niestety nagle coś przestaje grać. Film momentalnie staje się brutalny, wręcz nieprzyjemny do oglądania. Kolejne sceny nie przynoszą żadnego uzasadnienia dla tej eskalacji agresji i pogłębiają zniesmaczenie. I niestety, zakończenie utrzymuje ton drugiej połowy filmu - jest mało smaczne. Nie jestem także pewien, czy zakończenie niesie w sobie jakieś przesłanie lub uzasadnienie dla takiej formy ekspresji. Bo dobro zwycięża? Bo zło musi być ukarane? Bo zemsta jest niesmaczna, nawet kiedy jej oczekujemy i uważamy za słuszną? Bo... po co właściwie w ten sposób było kręcić drugą połowę filmu?
I może zabrakło mi poczucia (czarnego) humoru, ale komedią bym go zdecydowanie nie otagował.