To Właśnie Seks (2014)

Data:

“To Właśnie Seks” to komedia średnio erotyczna, na pewno nie zmysłowa ale za to wyjątkowo śmieszna. Jeżeli spodziewacie się kolejnej „Nimfomanki” czy „Greya”, to zdecydowanie nie jest to film dla Was, tutaj jest więcej humoru niż seksu, chociaż i tego drugiego też nie brakuje.

“To Właśnie Seks” to komedia średnio erotyczna, na pewno nie zmysłowa ale za to wyjątkowo śmieszna. Jeżeli spodziewacie się kolejnej „Nimfomanki” czy „Greya”, to zdecydowanie nie jest to film dla Was, tutaj jest więcej humoru niż seksu, chociaż i tego drugiego też nie brakuje.

Film opowiada historię czterech par, które zmagają się z rutyną w swoim życiu seksualnym. Wszyscy chcą trochę podkręcić atmosferę w sypialni i szukają pomocy u znajomych i u seksuologa. Nadzieja pojawia się wtedy, kiedy nasi bohaterowie zaczynają mówić o swoich fetyszach i erotycznych fantazjach a później próbują wprowadzić je do sypialni. Paul (Josh Lawson) uwielbia lizać stopy, a jego dziewczynę podnieca myśl o gwałcie. Niestety Paul nie bardzo wie jak się do tego zabrać, żeby zgwałcić swoją dziewczynę tak, żeby ta się nie zorientowała że to on. Dan (Damon Herriman) i Evie (Kate Mulvany) próbują urozmaicić swoje życie seksualne i zaczynają odgrywać różne role, zaczyna się bardzo niewinnie ale zabawa przynosi pożądane efekty. Dan jednak za bardzo się wkręcił w odgrywanie ról i trochę zatracił kontakt z rzeczywistością. Rowena (kate Box) podnieca się tylko wtedy, kiedy jej partner płacze, więc musi robić wszystko, żeby w jego oczach pojawiały się łzy, ponieważ przez ostatnie trzy lata ich życie seksualne było bardzo rutynowe i bez emocji. Phil (Alan Dukes) natomiast uwielbia patrzeć na swoją śpiącą żonę i wtedy się do niej dobierać. Niestety Maureen (Lisa McCune) mu na to nie pozwala i ciągle się na niego wkurza. Z pomocą przychodzą bardzo silne tabletki na sen z Tajlandii.

Jak możecie się domyślić najśmieszniej jest wtedy, kiedy nasi bohaterowie próbują spełnić swoje najbardziej skryte fantazje. Jeżeli podobało się Wam to, co zobaczyliście w trailerze, to na pewno spodoba wam się cały film. Erotyzmu nie ma tutaj w cale, seks jest potraktowany na początku bardzo przedmiotowo a później staje się powodem do kolejnych żartów i śmiesznych sytuacji.

„To Właśnie Seks” jest świetną komedią, na którą można spokojnie zabrać dziewczynę, chyba że jest się takim samym wieśniakiem jak ten typek, który siedział obok mnie w ostatnim rzędzie i teatralnie łapał się za głowę, śmiał najgłośniej, wzdychał najgłośniej i zachowywał się jakby pierwszy raz w życiu oglądał kolorowe zmieniające się obrazki. Nie przyjmował również za dobrze żartów o seksie, prawdopodobnie widział go tylko w telewizji i ewidentnie był zniesmaczony. Jak macie taką wrażliwość, to lepiej poczekajcie aż film będzie na TVN.

Więcej Wam nie zdradzę, bo nie chciałbym psuć przyjemności z oglądania. Dodam tylko, że najlepszy segment reżyser zostawił na koniec – seks telefon dla głuchych to zdecydowanie najśmieszniejsza scena w całym filmie. „To Właśnie Seks” to jedna z fajniejszych komedii, jakie ostatnio oglądałem. Problemy w sypialni zostały pokazane w krzywym zwierciadle, w którym wszyscy będą mogli się przejrzeć, ponieważ wszyscy mamy jakieś fantazje i fetysze, ale nie wszyscy chętnie się do nich przyznajemy. Polecam Wam ten film najlepiej jak umiem, bo bawiłem się rewelacyjnie, uśmiałem się bardzo i wyjątkowo miło spędziłem czas w kinie, idealny film na odstresowanie. „To Właśnie Seks” będzie miał premierę 13 marca, możecie śmiało uwzględnić ten film w swoich kinowych planach jeżeli lubicie się pośmiać z łóżkowych niepowodzeń innych ludzi.

Zwiastun:

Jak dla mnie na pewno kandydat do antynagrody roku za polskie tłumaczenie tytułu :)

Musiało się z czymś kojarzyć, więc czemu nie z "To Tylko Seks" i "To Właśnie Miłość"? Ktoś wykonał kawał ciężkiej roboty, więc nie ma co się czepiać :D Gdyby film się nazywał "Mała Śmierć", to ciężko byłoby go sprzedać jako komedię romantyczną :) Dobry temat swoją droga, ostatnio oglądałem "Maze Runnera". czyli "Więźnia Labiryntu" :)

No właśnie sęk w tym, że nie wykonał żadnej roboty, tylko wziął pierwszy i najbanalniejszy tytuł, jaki przyszedł mu do głowy :) Oczywiście nie chodzi o dosłowne tłumaczenia (to byłby potworek językowy), ale o coś choć odrobinę oryginalnego :)

Dlaczego nie? "Mała śmierć" jest tak samo dobra jak "The Little Death", to są dosłowne tłumaczenia francuskiego idiomu.

Dodaj komentarz