Niepamięć

Data:

Jak dobrze służyć swoim Bogom? Czy te, w którego aktualnie wierzymy, jest tym, za kogo się podaje? I jak ważna jest znajomość swojej własnej historii? Na te pytania odpowiada film Josepha Kosinskiego „Niepamięć”.
Jest rok 2077. Ludzkość jest po bliżej niesprecyzowanej wojnie z najeźdźcami z kosmosu, z którymi wygraliśmy, ale straciliśmy Ziemię w wyniku zniszczenia Księżyca. Dwójka „sprzątaczy” – Jack Harper i Victoria, zajmują się naprawianiem dronów i tępieniem pozostałości „padlinożerców”. Z czasem jednak w Jacku budzą się wspomnienia i pragnie on żyć tak, jak kiedyś, w czym pomagają mu zbieractwo i nieoczekiwane spotkania, które zmienią jego sposób patrzenia na to, co się stało i to, co widzi obecnie.
Wizja postapokaliptycznego świata budzi w widzu ciekawość do rozpoznawania miejsc znanych z przeszłości (głównie USA). Tu miesza się Nowy Jork z Waszyngtonem, góry z oceanem. Wszystko jest na jednej powierzchni, jakby katastrofa globalna zniosła granice geograficzne. Do tego mamy chłodny klimat nowoczesnego domku na wysięgniku, co przypomina reklamę szklanych nowoczesnych domów. Jednak potęguje to tylko chłód panujący zarówno na ziemi, jak i między głównymi bohaterami.
Fabuła powiela schematy, ale nie stanowi to o dziele Kosinskiego bardzo źle. Paradoksalnie, pomimo faktu, że „gdzieś już to kiedyś widzieliśmy”, napięcie jest bardzo dobrze budowane, a akcja bywa zaskakująca. Pod koniec budzą się i nasze wątpliwości wobec tego, czy bohaterowie postępują właściwie i czy ocalony na pewno jest pożądany.
Wielbiciele Toma Cruise’a * nie przyjmą słów krytyki, jakkolwiek nie można ukrywać, że w każdej produkcji ze swoim udziałem aktor posiada te same plusy oraz przywary. To sprawia, że trudno go widzieć w dramatach psychologicznych i stanowi etatowego bohatera kina bohaterskiego w stylu „Mission Impossible”. Tak jest niestety również i w przypadku „Niepamięci”, gdzie jego „kozactwo” zdaje się być nużące.
Odwrotnym biegunem jest za to Morgan Freeman, który jak zwykle jest wspaniały i choć jego rola jest niewielka, to jednak bardzo widoczna i mocna.
Co do reszty – kobiety są co najwyżej poprawne, a rola Nikolaja Coster-Waldau’a (Sykes) przypomina zmutowanego Aragorna z „Władcy pierścieni”. Do tego odnosi sie wrażenie, że ta postać figuruje w filmie na siłę.
TRudno oczekiwać od przygodowego filmu przesłania, ale „Niepamięć” aspiruje do subtelnej nauki. Próbuje nam powiedzieć niczym matka, dręcząca nas sześdziesiaty ósmy raz tym samym przypomnieniem, że najistotniejszą częścią człowieka są jego wspomnienia i to one stanowią o jego tożsamości. A dodatkowo prawda jest ukryta głęboko w naszym sercu.
Jak dla mnie – nieco to banalne. Choć dobrze się ogląda.

Ocena: 6/10

* Wyjaśnienie: Autorka recenzji paradoksalnie jest fanką Toma Cruise’a ;)