Na horyzoncie widziałam (4/2019): wspomnienie pierwszej miłości

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Tilda Swinton jako matka, Honor Swinton Byrne jako córka - w filmie i prawdziwym życiu. Ta pierwsza w "The Souvenir" pojawia się raczej na drugim planie, ta druga - niesie na swoich młodych barkach cały ciężar autobiograficznej fabuły Joanny Hogg - prywatnie przyjaciółki Tildy, która była przy niej, gdy historia z filmowej fabuły rozgrywała się w rzeczywistości.

"The Souvenir" przybrało formę pastelowego, rozmytego pamiętnika, zbudowanego z jednostkowych epizodów, w którego centrum znalazła historia tragicznej miłości pomiędzy wychowaną w duchu rotariańskich wartości dziewczyną z klasy średniej oraz uzależnionego od heroiny i pieniędzy swojej partnerki, dekadenta i nihilisty. Hogg chętnie i jasno uwypukla klasowe różnice, jakie dzielą Julie i Anthony'ego, ale czyni to też bez żadnej złośliwości. Gdy młodzi kochankowie notorycznie spotykają się w wystawnej kawiarni w Harrodsie, wyglądają wręcz przekomicznie.

W filmie Hogg nie chodzi bynajmniej o społeczną fraszkę. "The Souvenir" to przede wszystkim mistrzowski, czuły portret młodej kobiety i budzącej się w niej artystycznej wrażliwości. Julie jest niepewną siebie studentką filmówki, która sięgając po analogową kamerę Super 8 nie ukrywa, że ma ona pomóc jej oderwać się od swojego uprzywilejowanego statusu i zbliżyć się do zwykłych ludzi. "The Souvenir" pełne jest takich cudownych pamiątek z przeszłości, drobiazgów i szczegółów ukrytych w dialogach, wnętrzach i przestrzeniach. Ponieważ to film-wspomnienie, tworzy on wokół siebie magicznie nostalgiczną aurę, z tym ziarnistym obrazem, incydentalną strukturą, ejtisowym soundtrackiem, który bardziej brytyjski być już nie mógł. "The Souvenir" ogląda się jak album ze starymi, pożółkłymi zdjęciami, któremu towarzyszy wyidealizowana, melancholijna opowieść o tym, co się na nich znajduje. Niekoniecznie tak w przeszłości faktycznie mogło być, ale to teraz zostało zapamiętane.

Zwiastun: