Na horyzoncie widziałam: wyobraźnia bez granic

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Guy Maddin - i wszystko jasne! Choć paradoksalnie zrobiony do spółki z Evanem Johnsonem "Zakazany Pokój" to jedno z najbardziej szalonych i wizjonerskich dzieł kanadyjskiego twórcy.

Film na strukturę snu. Na próżno szukać w nim logiki, rozsądku i konsekwencji. Granicą twórców zdaje się być jedynie ich wyobraźnia. Ponadto film wygląda jak found footage zlepiony z bardzo starych, obskurnych taśm z początków kina, których - raczej słusznie - nikt dziś nie ogląda i nie czci kultem. Tylko ktoś taki jak Guy Maddin, opowiadając jednocześnie kilkanaście równorzędnych historii ("Zakazany Pokój" to przedziwna wariacja tzw. narracji szkatułkowej), chaotycznie mieszając je ze sobą, potrafił stworzyć dzieło równie szalone, co finezyjne. Z jednej strony, typowo maddinowskich elementów w "Zakazanym Pokoju" jest stosunkowo niewiele, z drugiej - to film bardzo wyraźnie naznaczony piętnem niesamowitej wyobraźni wizjonera z Winnipeg.

"Zakazany Pokój" to też wybitnie rozrywkowe dzieło. Nie brakuje w nim całej masy absurdalnych dowcipów jak choćby powracająca tu i ówdzie instrukcja, jak prawidłowo należy brać kąpiel, opowiadana przez rubasznego pana z wąsem czy wizja połączenia kolejowego Niemiec z Kolumbią. Na ekranie na moment pojawiają się takie gwiazdy jak Mathieu Amalric, Udo Kier, Geraldine Chaplin czy Charlotte Rampling, ewidentnie dające się ponieść obłędnemu, narkotycznemu rytmowi maddinowskiego storytellingu. Potencjalny widz również powinien sobie pozwolić na tę chwilę (choć nie tak całkiem krótką) kinofilskiego szaleństwa.

Zwiastun:

Bardzo podobała mi się ta produkcja, niesamowite przeżycia i emocje, nigdy nie wiadomo, co wydarzy się dalej.

Dodaj komentarz