Wszyscy Polacy to jedna rodzina

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

„Disco Polo” to bratnia dusza „Hiszpanki”. Brzmi absurdalnie, ale oba filmy mimo diametralnych różnic tematycznych, czasoprzestrzennych i kostiumowych łączy jedno – próba opowiedzenia czegoś wiarygodnego, ciekawego oraz uniwersalnego o Polsce i Polakach, naszej historii bliższej i dalszej w zupełnie nowym, bo efektownym i rozrywkowym języku. Bez patetycznych prawd objawionych, podniosłych tonów i tanich, patriotycznych frazesów.

Pamiętam całkiem dobrze wszystko to, co Maciej Bochniak użył jako szaloną, barwną scenografię dla swojego filmowego debiutu. Karton VHS-ów i worek kaset magnetofonowych mam nawet gdzieś w piwnicy. Nie będę się też wypierać, że chcąc nie chcąc, słyszałam tytułowy gatunek muzyczny każdego niedzielnego poranka. Bardzo się cieszę, że „Disco Polo” nie zagrało na monotonną, nostalgiczną nutę, ale (jakimś dziwnym trafem) stało się filmem tak szalenie wszechstronnym, że zdolnym do łączenia zupełnie odległych światów. Bochniak robi dobrze właściwie każdemu typowi widza, który jego film mógłby zobaczyć. Kinofilowi mocniej serce zabije, gdy odnajdzie w „Disco Polo” cytaty z „Aż poleje się krew” czy „Funny Games”. Miłośnicy kultury wysokiej i inteligenci z najwyższej półki chętnie napiszą niejedną rozprawkę polemiczną o analizie polish dream, którą w filmie się uprawia. Hipsterzy z Warszawy będą szukać outfitów Tomka, Rudego i Daniela Polaka w e wszystkich ciucholandach w mieście, by następnie z dumą spacerować w nich pod tęczą na Placu Zbawiciela. Pani Marylka z warzywniaka z Wąbrzeźna, która po dziś dzień nuci sobie największe przeboje „Disco Relax”, żywo będzie ruszać nóżką pod kinowym fotelem, gdy zabrzmią te wszystkie polskie, przaśne, nieskomplikowane piosenki. Każdy ma szanse wyjść z tego seansu w jakiś sposób ukontentowany.

Jedna, znana mi delikwentka na podstawie zwiastunu „Disco Polo” rzuciła mimochodem, że to taki polski „Wilk z Wall Street”. I miała trochę racji. Z tym że marzący o karierze estradowej Tomek w niczym nie przypomina amerykańskiego self-made mana. To prosty chłopak z prowincji, z równie prostymi marzeniami i aspiracjami. Osiąga to natomiast typowo polskimi metodami – cwaniactwem, sprytem, brawurą i kupą szczęścia. Najbardziej smuci mnie w „Disco Polo” jednak to, że Bochniak udowadnia (i ma, kurde , rację), że w sumie od lat 90tych i tej epoki szalejącego, dzikiego kapitalizmu, gdzie wszystko było możliwe, niewiele się zmieniliśmy. Nasze pragnienie awansu społecznego, bogactwa i pomyślności wszelakiej pozostały takie same, choć już nie symbolizuje ich auto z RFN i cekinowe wdzianko. Dalej też uważamy, że ciężka praca to najgłupszy sposób do realizacji tych celów.

Lubię kicz, który wylewa się z ekranu. Lubię przerysowanie i tą całą przesadzoną barwność, jaką wypełnione jest „Disco Polo”. Przeszkadza mi jednak trochę ogólne jego bałaganiarstwo. Żywię uznanie za wszechstronność filmu i świetną grę aktorów. Doceniam błyskotliwy pomysł na kino poniekąd przecież społeczne. Radosna, kolorowa produkcja Bochaniaka to też taka przeciwwaga dla bolesnego, ciężkiego kina o Polsce ala Smarzowski. Nie do końca jednak rozumiem ten przaśny happy end. Z jednej strony, to może być bowiem prześmiewcze, ale jednak bardzo wdzięczne i „na miejscu” wezwanie o narodową jedność i zakończenie wszelkich waśni w myśl hasła bo wszyscy Polacy to jedna rodzina. Z drugiej – dosadna ironia, mówiąca, że nas po prostu na to nie stać, więc ta społeczna solidarność pozostanie w świecie tych wielkich marzeń, które spełniły się głównym bohaterom filmu, ale dla ogromnej większości pozostają czymś nieosiągalnym. Cieszę się jednak, że tę sferę nierealnych fantazji o dobrym, rodzimym kinie rozrywkowym, jakimś twórcom czasami udaje się opuścić.

Zwiastun:

"Delikwentka" brzmi dumnie. ;D

A to, że "„Disco Polo” to bratnia dusza „Hiszpanki”", czułam od chwili, gdy Krzysiek się do tego zapalił.

"Hiszpanka" dużo lepsza technicznie, ale ideowo te filmy są bliskie.

1m 1s zwiastunu - Funny games.

Ciekawe, że mnie śmieszyły zupełnie inne momenty w tym filmie niż większości osób na sali, ale jeszcze ciekawsze - Hiszpanka miała więcej i fajniejsze żarciki.

Dodaj komentarz