ZA GÓRAMI, ZA LASAMI

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Gdyby bracia Grimm żyli i tworzyli w XXI wieku, “Zimowi Bracia” mogliby być ich autorską, filmową baśnią. Nie przegapcie tego magicznego filmu!

Pełnometrażowy debiut Hlynura Pálmasona to film z jednej strony fascynująco ponury i mroczny, z drugiej fantazyjny i fantasmagoryczny, w którym posępna poetyka realizmu magicznego miesza się z czarnym humorem i rodzinnym dramatem zamkniętym w odizolowanej społeczności pracowników fabryki cementu gdzieś we wschodniej Danii. Mieszkają oni w rozklekotanych, małych domkach, a rytm ich egzystencji wyznacza praca i związane z nią powtarzalne, małe rytuały. Częścią tej zbiorowości są dwaj bracia – Emil i Johan – z których szczególnie ten pierwszy wprowadza sporo ekstrawagancji w szarą, robotniczą codzienność. Nie tylko dlatego, że pełni w tej społeczności swoistą rolę miejscowego błazna, śmiesznego, ale również irytującego. Emil kradnie też chemikalia z fabryki, z których produkuje bimber nabywany przez jego kolegów z pracy, co wpędzi go w poważne kłopoty. Jego niefrasobliwość i dziwactwa w końcu wykluczą go ze wspólnoty i sprowadzą na niego gniew współpracowników. Zawodu przysporzy mu też brat, w którym Emil znajdywał oparcie nie tylko jako w krewniaku, ale też właściwie jedynym przyjacielu.

Islandzki reżyser dla swojej opowieści doskonale wykorzystuje środowisko odosobnionej fabryki na mroźnym pustkowiu. W „Zimowych Braciach” ma ona wymiar miejsca niemalże mitycznego, gdzie ciemność wykopanych pod ziemią tuneli złowieszczo kontrastuje ze złudnie spokojnymi, białymi połaciami wapiennych pyłów na powierzchni, zaś izolacja służy uwalnianiu się mroku z ludzkiej duszy. Niezwykła jest też struktura tego filmu, gdzie narracja prowadzona jest w pozornie linearny sposób, a mimo to ma się wrażenie paranoicznie wręcz zagiętej czasoprzestrzeni. Zupełnie jak w surrealistycznych baśniach, gdzie zło i nikczemność nie kryją się wcale w ciemności, ale w nieprzeniknionych ludzkich umysłach.

Zwiastun: