Przywitanie

Data:

Ponieważ, jeśli się uda, chciałbym zostać tu na dłużej, zgodnie z regułami blogowego savoir-vivre'u wypada najpierw sklecić notkę inauguracyjną.

Na link wiodący do Filmastera natrafiłem kilka dni temu. Widniał w sygnaturce osoby, która komentowała wpis na pewnym poczytnym blogu. Jako że nie ma tam w zwyczaju, by komentujący reklamowali swoje witryny w sygnaturkach, moje wargi same ułożyły się w słowa "bezczelny spam". Jednak z ciekawości kliknąłem. I tak oto, zupełnie przypadkowo, odkryłem coś, czego szukałem od dłuższego czasu -- filmowego odpowiednika Biblionetki.

Może od czasu do czasu powinienem klikać też na linki przysyłane mi w mailach od nigeryjskich książąt?

Nie jestem nowicjuszem, jeśli chodzi o recenzowanie (tak filmów jak i książek). Zaczynałem w świętej pamięci Inkluzie, publikowałem w Esensji, na Polterze i we wspomnianej Biblionetce. W międzyczasie dochrapałem się własnego bloga, w którym cyklicznie prezentowałem światu swoje minirecenzenckie dokonania. Od pewnego czasu chciałem się jednak przenieść z filmowym majdanem na platformę poświęconą tylko i wyłącznie filmom. Założyłem kolektywnego bloga filmowego, ale jako że nie zdążył nabrać wiatru w skrzydłach, a Filmaster zaprezentował mi się nadzwyczaj atrakcyjnie, postanowiłem bez większego żalu porzucić tamten projekt i osiąść właśnie tutaj.

Po notce autobiograficznej słówko o moim podejściu do oceniania, recenzowania i opiniowania, for future reference. Po pierwsze primo, do każdego filmu przykładam nie miarę absolutną, lecz stosowną do gatunku (czy nawet podgatunku), który tenże film reprezentuje. Zupełnie innych kryteriów użyję w przypadku "amerykańskiej komedii o nastolatkach" niż w przypadku "francuskiego dramatu obyczajowego z nutką czarnego humoru". Dlatego nie należy się obruszać, że zarówno Chocolat jak i Psiego detektywa oceniłem na 6. To zupełnie inne bajki i zupełnie inne szóstki.

Po drugie primo, jestem człowiekiem z natury pogodnym. Nigdy nie miałem zapędów krytycznych; moim recenzenckim credo jest "optymistyczna neutralność". Jeżeli film posiada mniej więcej tyle samo zalet co wad, to będę wolał windować jego ocenę w górę zaletami aniżeli pogrążać ją wadami. Oczywiście, w praktyce wzajemne relacje między plusami dodatnimi i plusami ujemnymi wyglądają zazwyczaj skomplikowanie, ale film naprawdę musi być bardzo zły, żebym zaczął się nad nim pastwić.

Po trzecie primo, staram się być obiektywny w tym sensie, że jeżeli nie podoba mi się film, o którym wiem, że podobał się szeroko pojętemu ogółowi (jak np. bardzo kiepski Dzień świra) -- to zawsze ową różnicę poglądów zaznaczę. Działa to też w drugą stronę: Jeżeli zrządzeniem gustu spodoba mi się film ewidentnie "głupawy" (jak np. niedawne i dające dużo wygrzewowej satysfakcji Prawo zemsty), to dam znać, że prawdopodobnie jestem w mniejszości.

Po czwarte primo, wierzę, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Dlatego wyżej ocenię sensacyjną strzelaninę, która dostarcza porcji porządnej rozrywki nie siląc się na nic więcej, niż poważny dramat psychologiczny, który może i miał ogromny potencjał, ale w którym reżyserowi w kilku miejscach wyraźnie powinęła się noga. Patrz też pierwsze primo.

Tyle prywaty, reszta wyjdzie w praniu.

Cześć Borys, miło że wpadłeś!

Tym spamerem na blogu wo byłem ja. Jakoś tak z przyzwyczajenie podpisują się nickiem i adresem strony, nie przyszło mi do głowy że jest to w tamtym akurat miejscu niemile widziane. Obiecuję poprawę :>

Poczytałem sobie kilka recenzji z fcfilm i trzymają poziom, więc tym bardziej miło mi, że wybrałeś Filmastera. Mam nadzieję, że w wolnym czasie przerzucisz tu kilka tekstów no i oczywiście zapraszam do dyskusji na innych blogach zrzeszonych na Filmasterze!

Borys

PS. Dobra rada: nie klikaj jednak w te linki od nigeryjskich książąt. Myślę, że szansa na sensowny link w porównaniu z w.w. blogiem jednak nieco mniejsza.

Pozdrawiamy Norwegię ;)

Dzięki. :)

Dodaj komentarz