Mama

Data:

Portret Nadziei a złudny układ bliskości

„Mommy” najnowszy film Xawiera Dolana to poruszająca do głębi, niezwyczajna opowieść o trudnej relacji syna i matki. To historia opowiadająca o codziennej walce o siłę, opowiadająca historię walki o miłość i nieustającej, niestrudzonej nadziei na przyszłość.

Najnowszy dzieło Dolana to zapis relacji między piętnastoletnim, impulsywnym Steavem (Antoine-Olivier Pilon) cierpiącym z powodu zaburzeń wywołanych przez ADHD a jego matką – ekscentryczną D.I.E – Diane Després (Anne Dorval). On – niekontrolujący wybuchów złości, impulsywny i dorastający nastolatek. Ona – charyzmatyczna i temperamentna wdowa zmagająca się z niełatwą po śmierci męża codziennością, konsekwentnie manifestująca jednak niezachwiany chart ducha.

Oboje tworzą wzajemnie bolesną zależność wynikającą z poczucia bliskości, poruszając się po cienkiej granicy pomiędzy więzią a uzależnieniem.

 mommy dolan

Ich relacja jest złożona i wciąż się zmienia. Ruchoma, nie dająca odpoczynku ani chwili wytchnienia, niebywale żywa energia, która oszałamia bohaterów w chwilach pełnych spokoju i radości, a zarazem pozbawia resztek sił w momentach frustracji i załamania. Zmienność nastrojów Stea’a i utrzymująca go w ryzach siła psychiczna D.I.E tworzy kruchą codzienność tej dwójki bohaterów, budując wokół nich niebezpieczną, mydlaną bańkę. Pojawienie się sąsiadki, enigmatycznej Kyle (Suzanne Clément), która także boryka się z własnymi problemami, pozwoli osiągnąć chwilowy balans, na którym oprze się los całej trójki. Obecność Kyle, która okaże tej dwójce wiele sympatii i zrozumienia, zupełnie niespodziewanie stworzy w życiu każdego z nich nowy rozdział.

Wizualnie jest to niezwykłe widowisko artystyczne. Ten nasycony kolorem i światłem obraz naszpikowany jest wspaniałymi ujęciami i zdjęciami żywcem wyciętymi ze stron kolorowych magazynów czy zatrzymanych kadrów videoklipów. Estetycznie obraz Dolana doskonale wpisuje się we współczesny nurt kultury popularnej, nie można mu jednak przypisać żadnej z definicji, która krytycznie odnosi się do środowiska popkultury. Dolan umiejętnie wyłuskał prawdziwą, wiarygodną emocję towarzyszącą jego bohaterom i osadził ich historię w obecnych, znanych nam realiach, nadając całości niewiarygodnej autentyczności i głębi. Obok bez wątpienia rozgrywającego się dramatu jest tu miejsce także na szczery śmiech i rozbrajający dowcip. Jak i w prawdziwym życiu, kiedy za sprawą doświadczanej tragedii często ujawnia się równolegle umiejętność celebracji szczęśliwej chwili.

Nie jest to jednak film łatwy i lekki.Choć (bardzo) przystępny, wizualnie kryje w swoim wnętrzu porządną dawkę emocjonalnego uderzenia.

Zastanawiam się jak ten młody (bo niespełna 25-letni reżyser) jest w stanie tak dojrzale i autentycznie opowiedzieć widzowi historię? Zastanawiam się, z jakich emocji zostały przekłute te obrazy?

Wierzę, że każdy z nas nierzadko przeżywa podobne zdarzenia czy bliźniacze wręcz epizody co inni ludzie. Niekiedy przytrafiają się nam zupełnie identyczne wypadki czy podobne radości. Uważam jednak, że każdy z nas odbiera waży ciężar tych emocji inaczej, na swój własny i indywidualny sposób. Dlatego opowieści o relacjach między ludzkich można by stworzyć tyle i przedstawić je na tyle różnych sposobów, ile jest tak naprawdę istnień na ziemi, bo każdy człowiek niesie w sobie własną interpretację czasem tych samych emocji.

Oglądając „Mommy”, nie jest łatwo oprzeć się porównaniom. Czytając zarys historii, z którą przyszło mi się zmierzyć jako widzowi, przygotowując się do seansu, miałam w myślach niedawno obejrzany obraz Lynne Ramsay z jej opowieścią o niełatwej, dojmującej, fizycznie wręcz bolesnej relacji matki z dorastającym nastolatkiem również objętym zaburzeniami.

Film „Musimy porozmawiać o Kevinie” – z szokującą, także odbiegającą od konwencji, złożoną relacją matki i syna  – różni się jednak znacząco formą od obrazu Dolana. Tak jak film Ramsay hipnotyzuje i sprawia, że widz czuje się z jej historią scalony, przyssany do ekranu, niemalże w nim zaklęty, tak obraz Dolana równie misternie, ale… oczarowuje.

Losy tytułowego Kevina ogląda się z towarzyszącym niemal od początku poczuciem paraliżu emocjonalnego, w ogromnym poczuciu wiszącej w powietrzu tragedii, niemalże ze wstrzymanym w płucach oddechem, tak przeżycia Steava (i jego często przecież naganna postawa) potrafią wzbudzić w widzu szczerą sympatię.

 xavier-dolan-mommy-pokazy-i-premiery-specjalne-5-festiwal-kamera-akcja-stowarzyszenie-prokulart-lodz-2014-10-01

Film Dolana (choć podejmuje równie ciężki temat jak obraz Ramsay) daje widzowi paradoksalnie od pierwszych ujęć do końcowych scen zadziwiające poczucie spokoju i nieśmiałej nadziei. Reżyser udowadnia, że taka forma podejścia do gatunku i opowiedzenia historii w kolorowy i żywy sposób (nie uwypuklając i nie budując szkieletu filmu jedynie wokół tragizmu wydarzeń) nie oznacza wcale, że zaangażuje widza mniej. Przedstawiona historia pozwala widzowi swobodnie zaczerpnąć oddech, spojrzeć z daleka na całość tej złożonej relacji i wrócić do losów głównych bohaterów z najprawdziwszym zaciekawieniem, gorąco upatrując nadziei na poprawę ich losu.

„Mommy” to film żywy i ekspresyjny. Przesycone światłem, rozświetlone kadry pozostawiają widzowi tło do snucia nieśmiałej, optymistycznej refleksji. Dolan wlał w kadr czar i urzekające ciepło popołudniowego słońca, domykając opowiadaną historię słowami głównej bohaterki: „Ja mam nadzieję. (…) Świat w którym ludziom brakuje nadziei nie zaprowadzi nas daleko”.

Autor: Mirela Kazuś

Zwiastun: