Numer dwa

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Człowiek od zawsze wykazywał nieprawdopodobną potrzebę poznawczą. Chciał polecieć jak najdalej, zejść jak najgłębiej, pokonać własne ograniczenia. W końcu zaczął się zatracać w niemożliwości zbadania wszechświata. Niezliczona ilość filmów traktuje o różnych mniej lub bardziej apokaliptycznych skutkach tej namiętności, a współczesna kultura zdążyła się już przyzwyczaić do destrukcji z niej wynikającej. Tymczasem, „Druga ziemia” pokazuje zupełnie inną możliwość: im dalej człowiek dotrze, tym będzie bliżej samego siebie.

Młoda dziewczyna Rhoda jadąc samochodem spogląda w niebo; próbuje na nim odnaleźć dopiero co odkrytą planetę. Chwilę potem powoduje tragiczny wypadek, w wyniku którego ginie rodzina Johna. Mijają cztery lata, Rhoda wychodzi z więzienia, ale nie umie odnaleźć się w życiu, do którego wróciła. Zmienia swój pokój w więzienną celę i nie mając żadnych perspektyw zatrudnia się jako sprzątaczka. W międzyczasie, nie mogąc zapomnieć o tragicznym wypadku, odnajduje Johna. Ale nie ma odwagi powiedzieć mu kim jest. Zamiast tego pozostaje w jego otoczeniu, coraz bardziej się do niego zbliżając…

Tak wygląda pierwsza warstwa filmu. Schematy i prostota. Ale chcąc zrozumieć go w pełni trzeba pójść dalej. Druga Ziemia – to nowo odkryta planeta, która jest idealnie symetryczna do naszej pod względem budowy i funkcjonowania. Ten zupełnie fantastyczny element pojawia się w otwierającej akcję scenie wypadku i towarzyszy nam do końca filmu. Jest obecny w wypowiedziach, radiu, telewizji, a przede wszystkim ciągle doskonale widoczny na niebie. Jednak, pomimo tak kosmicznego kontekstu, akcja toczy się jak najbliżej naszej przyziemnej rzeczywistości - nie ma mowy o reklamowym określeniu dystrybutora: Science-Fiction. Zamiast tego oglądamy cały wachlarz reakcji na sensacyjne odkrycie planety: radość, strach, złość; we wszystkich dominuje niesamowita fascynacja skumulowana w postaci Rhody. Dziewczyna jest zahipnotyzowana tym zjawiskiem. Jednocześnie, im więcej wie o Drugiej Ziemi, tym bardziej zaczyna zastanawiać się nad samą sobą. A widz podążą w ślad za nią, jakby przeglądał się w lustrze. Poboczna narracja, złożona z prawdopodobnie telewizyjnych wypowiedzi ekspertów, kieruje na właściwy trop komentując psychologiczny aspekt tego zjawiska: dialog człowieka z samym sobą. Zgłębianie własnej świadomości, która jest nam najbliższą ale i najmniej zbadaną. Rhoda zaczyna się zastanawiać, czemu tak bardzo chce polecieć na ową planetę. W perspektywie pojawiają się popełnione błędy, niewykorzystane szanse. Ale jednocześnie zżywa się z, niejako, swoją ofiarą z wypadku. Robi to dla niego, czy żeby uszczęśliwić samą siebie? A jak wyglądałoby to wszystko na Drugiej Ziemi, gdzie właśnie odkryto człowieka, identycznego do każdego z nas.

Akcja pomimo powolnego tempa ciągle trzyma w napięciu: co zrobi Rhoda? czym jest Druga Ziemia? Przeskoki i skróty czasowe dozują tylko niezbędne informacje pozostawiając wiele niedopowiedzeń. Również obraz nie jest przypadkowy: przygaszony, o kolorach polaroidu z wyraźną dominantą najbardziej kosmicznego odcienia błękitu. Chwilami całe kadry są nim pochłonięte. Całość otacza upajająca hipnotyczna muzyka, która niepostrzeżenie pochłania widza. Dzięki tym elementom można wczuć się w postać Rhody i przynajmniej częściowo zrozumieć jej bardzo osobiste doznania. A wszystko razem tworzy doskonałe klimatyczne podłoże do pokazania bezmiaru kosmosu tuż za oknem, na naszej Ziemi.

Czym jest Druga Ziemia? W trakcie filmu przewijają się teorie związane z jaskinią Platona czy procesami psychologicznymi. Pada też hipoteza „błękitnego lustra”. Według niej w momencie, w którym ujrzano planetę (samego siebie), została przerwana synchronizacja sprawiająca, że życie na obu Ziemiach toczyło się w analogiczny sposób. Co byśmy powiedzieli , gdyby po przybyciu na nową Ziemię spotkalibyśmy samych siebie? Czy tamten Ja popełnił te same błędy? Lepiej wykorzystał swoje krótkie życie? A może nagle okaże się, że samego siebie można spotkać tu, na Ziemi, bo ta numer dwa, to fantastyczna alegoria nas samych.

Niepokoi tylko jedno. Przypadkowy (o ile cokolwiek dzieje się przypadkiem) starszy mężczyzna pod wpływem odkrycia planety najpierw się oślepił, a potem ogłuszył. Nie dał się ponieść powszechnej fascynacji poznania drugiego Ja. Co takiego musiało się w nim kryć, że ze strachu przed odkryciem samego siebie zerwał kontakt z rzeczywistością?

Zwiastun: