Życie to ból

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Po obejrzeniu wielu festiwalowych pozycji - pięknych i przyjemnych, zastanawiających i spokojnych, męczących lub zabójczo śmiesznych - musiała w końcu przyjść pora na coś "mocnego", w pełni tego słowa znaczeniu. "Cold Fish" bowiem nie filozofuje w długich ujęciach, a już na pewno do przyjemnych nie należy.

Pewien aż nazbyt zwykły mężczyzna - Nobuyuki Syamato, jest właścicielem sklepiku akwarystycznego. Cichy, nieśmiały, najwyraźniej wiedzie spokojne życie wraz z drugą żoną i córką. Trudno byłoby widzom oczekiwać czegokolwiek od tak bezbarwnej postaci. I słusznie, bo wszystko zależy od ludzi ją otaczających. Pewnego dnia Nobuyuki przypadkiem (na pewno?) napotyka Muratę, za miłego i za wylewnego bogatego właściciela innego sklepu akwarystycznego (hipermarket byłby lepszym określeniem, albo zoo), który ratuje jego córkę przed poniesieniem konsekwencji próby kradzieży. Charyzmatyczny Murata błyskawicznie zjednuje sobie rodzinę Syamato, a w zasadzie przejmuje nad nią kontrolę. Żona i córka padają ofiarą jego dziwnego uroku a niepewny Nobuyuki daje się wmanipulować w szemrane interesy bogacza i staje się jego sługusem.

Wszystko zaczyna się niepozornie. Murata obdarzony wielkim sercem koniecznie chce pomóc poznanej rodzinie. Zatrudnia córkę w sklepie, proponuje biznes jej ojcu. Ten sympatyczny facet może nawet wydawać się jakimś darem od losu. Jednak szybko zauważamy, że coś w jego przerysowanym zachowaniu jest nie tak. I mamy rację, bo gdy tylko Nobuyuki odwraca się, żeby przyswoić tę nową znajomość, Murata w ramach pomocy zaciąga jego żonę do łóżka (na podłogę ściśle rzecz ujmując). Zmiany zachodzą stopniowo ale w błyskawicznym tempie. Z dnia na dzień Murata okazuje się opętanym impulsywnym zboczeńcem, który bezwzględnie wykorzystuje ludzkie słabości do własnych celów. Ale dla Nobuyukiego jest już za późno. Nie może wyplątać się z tej śmiercionośnej rozgrywki trzymając na szali życie swojej rodziny.

Nie trudno się domyślić, że niesamowita postać Muraty ciągnie za sobą całą fabułę. Przygotujcie się więc na obrzydliwe sadystyczne obrazy, w dodatku wrzucone w jakąś chorą obrzędową scenerię. Aż ciśnie się na usta: "czemu?!". Jak to zwykle bywa, wszystkiemu winne jest dzieciństwo, które Muratę nie oszczędzało. Reżyser nie unika utartych schematów domina, ale na szczęście nie koncentruje się na nich pozostawiając niekompletny obraz wspomnień - długi jak wypalenie papierosa. Postać Muraty wygląda jeszcze okazalej przy mniej przekonującym Nobuyukim. Zszokowany i bezbronny daje się psychicznie torturować przez Murato, który w patologiczny sposób przekazuje mu coś na kształt prawdziwej (chorej) męskości. Teraz ten, który nigdy nie potrafił pokonać własnych problemów, mierzy się z prawdziwym życiem, w którym wszyscy oszaleli.

Forma filmu dobrze odzwierciedla stan, w jakim znajduje się Nobuyuki. Mroczne kadry w zabójczym tempie przeskakują między najróżniejszymi tematami, od seksu, przez zaciszny dom po Murato w szale. Można pomyśleć, że reżyser robi nam pranie mózgu, w wyniku którego nie wiemy co się dzieje. Odczuwamy chaos tak jak Nobuyuki. Podobnie rzecz się ma, gdy film w okropny sposób zwalnia...

Warto wspomnieć też o seksie. Skoro już napisano, że to 'kipiący erotyką' film to dobrze wiedzieć, że tak nie jest. Nieliczne 'brzydkie' sceny na ogół upokarzające kobiety są, ale w kontekście o wiele gorszych rzeźniczych tracą na wyrazie. Na pewno zapada w pamięci scena dziwnego gwałtu, która mimo, że jest adekwatna to kompletnie nieprzekonująca i przesadzona.

"Cold Fish" to dobre kino dla ludzi o mocnych nerwach. Bez ceregieli ilustruje środowisko Japonii od zupełnie innej strony. Jakby pojęcie zwykłej rywalizacji w jednym z najbardziej rozwiniętych krajów świata po prostu zanikło. Reżyser opiera się przy tym o kwestię przekazywania zła, którą demonizuje do takiego stopnia, że przechodzi do kompletnego absurdu, co dobitnie podsumuje finał filmu. Koncentruje się przy tym na prostym mechanizmie przemian Nobuyukiego, który doprowadzony na absolutny skraj psychicznych możliwości może wybierać tylko między śmiercią swoją a czyjąś. A zło i tak potoczy się dalej. Tylko najbardziej ucierpią osoby trzecie.

Zwiastun: