Prawdziwa historia Ameryki

Data:
Artykuł zawiera spoilery!

Forrest Gump to film w klimacie retoryki PiS-u. Chce nam opowiedzieć "prawdziwą" historię, odkryć przed nami prawdziwe motywy i procesy stojące za największymi zdarzeniami historii. Dowiadujemy się więc gdzie było zródło inspiracji Elvisa i kto obalił Nixona. Forrest Gump był z pewnością inspiracją dla Jana Pospieszalskiego gdy tworzył swój film "Solidarni" .

Ale Forrest Gump to przede wszystkim film przewrotny, całkowicie odwracający schemat filmowy. I za to dostał Oscara . Bo jaki jest przepis na Oscara? Zrób film, który trwa około dwóch godzin . Do tego taki film nie może wchodzić w ramy schematu scenariuszowe "podróży bohatera". I na koniec powinno się go oglądać z zaciekawieniem.

A historia głupka z Alabamy to postawienie na głowie wszystkich wytycznych schematu "podróży bohatera". Mamy bohatera bez celu i motywu, który po prostu idzie (bądz biegnie) przed siebie. Jest jak piórko ( mierny symbolizm ), które rozpoczyna ten film. Całkowicie zależny od innych ludzi i okoliczności. Forrest to bohater z "wolą niemocy" . Pusty motywacyjnie. Jest całkowitym odwróceniem klasycznego bohatera z celem. Bonda . Nawet gdy Forrest się przedstawia robi to jak Bond. Właśnie. Tylko, że odwraca kolejność, stawia na głowie. Powtarza imię dwa razy a nie nazwisko. (przypadek???)

Za to charakterologicznie jest jak Ewa Farna. Jest taki słodko głupi. Mimo, że denerwuje jego debilizm to wszystko zaraz zostaje zakryte urokiem i niewinnością. I tą postacią stoi ten film. Wielkie brava dla Hanksa za grę i Zemeckisa za to, że potrafił tak dobrze poprowadzić aktora.

Ale prawdziwe mistrzostwo świata to scenariusz. Fantastyczna integracja historii bohatera z historią USA. Do tego dodatkowo zintegrowane z hasłem "poznasz głupiego po czynach jego". Forrest w słowach jest miernotą intelektualną. Lecz gdy przekłada to na czyny to nagle staje się wcieleniem amerykańskiego snu. (chyba to drwina z amerykańskiego snu, że wiecie, wystarczy bardzo chcieć).

Ale w ramach tego scenariusza, oprócz komediowo - bajkowej postaci (człowieka , który wygrywa dzięki ignorancji) mamy historie realistyczną. Historie Jenny , która osobowościowo bardzo przypomina Gine z Kasyna Scorsese. Jej historia i historia Forresta to jakby dwie historie z innych światów. Jedna to fikcja, mit. Druga to twarda i ciemna rzeczywistość. I przy tych dwóch historiach mamy zataczanie koła. U Forresta rozpoczyna i kończy się na białym piórku. U Jenny rozpoczyna się i kończy na białym domku. Ta historia ładnej blondynki jest klimatycznie dramatem z takim Lychowskim rysem. To jakby złożenie hołdu psychoanalizie. Powiedzenie: co cię ukształtuje w fazie oralno-analo-fallicznej zostanie z Tobą do końca . A rana z dzieciństwa stanie się traumą dorosłości.

Mało jest filmów, które tyle łączą, tak sprawnie i są do tego tak angażujące i ciekawe. I tak świetnie zrealizowane na poziomie reżysera.

Zwiastun:

Film świetny, ale czego można było się spodziewać, jak gra tam taki aktor!?! Zawsze, kiedy widzę plakaty z jego imieniem i nazwiskiem myślę sobie: "Aha, na to muszę iść". Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Dodaj komentarz