Z bladością im do twarzy

Data:

Zmierzch to oczywiście nowoczesna wersja bajki o królewnie i księciu na białym koniu . Z tym, że w tym przypadku książę zamiast białego konia ma bladą twarz i zamiast obsypywać księżniczkę diamentami zrobił z nich sobie wzorek na skórze , dzięki czemu lśni w słońcu jak narkoman w białych rękawiczkach na imprezie techno.

http://www.youtube.com/watch?v=S2T7d8j6I5I

Ja bardzo lubię ten typ bohaterów i ich relacje z otoczeniem jaki jest przedstawiony w " Zmierzchu" . Bohaterowie nic nie robią , nie wyglądają jakoś szczególnie ale dostają dziwnie dużo dowodów uznania, sympatii i podziwu . Przypomina to trochę Stawrogina z " Biesów" . Facet przyjeżdża z wielkiego miasta z powrotem do rodziny na wieś . Nic nie robi tylko siedzi w fotelu i milczy a wszyscy się nim zachwycają . Podobnie w zmierzchu. W małym mieście zjawia się Bella, dziewczyna o urodzie stereotypowej feministki, a wszyscy ją traktują jak Monice Bellucci w filmie "Malèna" ( zresztą w każdym filmie). Gdyby chociaż charakter miała fajny . Ale jedyne co ta dziewczynka robi to ślicznie unika kontaktu wzrokowego patrząc w dół i nieźle potakuje.
Edward już jest lepszy , gdy idzie czas zaczyna biec wolniej . I może nawet jest przystojny. Ale....jest taka scena w Dark Knight gdy Joker wchodzi na zebranie szefów rodzin mafijnych i z miejsca mówi " myślałem , że to moje żarty są słabe" . Po obejrzeniu Zmierzchu mogę powiedzieć " myślałem, że to moja bajera jest słaba" . Okazuje się , że mój problem w relacjach z kobietami tkwi jednak gdzieś poza słowami (może w wyglądzie) . Dlatego postanowiłem ograniczyć karoten i wszelkie witaminy . Do wakacji będę bledziutki a figurę będę miał jak jak Christian Bale w Mechaniku. Oczywiście zdaje sobie sprawę , że nie dam rady dorównać Edwardowi . Jedyne co potrafię to odtworzyć drzwi w vanie i to z trudem . Pewnie nie dam rady do wakacji wytrenować gniecenie karoserii jedną ręką . Chociaż już zapisałem się na internetowy kurs " Jak zostać Batmanem w 3 tygodnie" i stosuje ćwiczenia hardcorowego koksa .
Schodząc z mojego ulubionego tematu ( czyli mnie) i wracając do filmu warto powiedzieć , że psychologia bohaterów to po prostu pustka ( nic dziwnego, że nie potrafi czytać w jej myślach, bo chyba tam po prostu nic nie ma ) . Bella zakochuje się w chłopaczku, który na pierwszym spotkaniu wygląda tak jakby chciał się porzygać. Zresztą ona wydaje się dziewczyną, która lubi perwersje . Tam w ogóle klimat jest taki sadomasochistyczny i wydaje się, że autorkę tej książki ciągnęło w tym kierunku. To całe gadanie o lwie i owcy .To połączeni miłości , pociągu seksualnego i chęci destrukcji .I finałowa scena z gatunku SM , gdy Edward gryzie ją chcąc wydobyć z niej jad. Wydaje się jakby w tym momencie obydwoje doznawali rozkoszy, a Bella po prostu tam szczytuje .
Bella widać lubi niegrzecznych chłopców . Nie ruszają ją teksty o tym, że jej ukochany zabija ludzi . Ma ten typ osobowości, który ulega syndromowi sztokholmskiemu. Zresztą ma biografie wskazująca, że pasuje na nimfomankę . Ciągnie ją do siły, ma ojca w strukturach mundurowych , a jedynym tematem jej matki są silni i wysportowani faceci.
Bella i Edward pasują do siebie, jakby wyczuwali swoje osobowości bez słów . Inną wskazówką , że coś ich łączy jest oczywiście straszna bladość .
To co mnie zastanawia po tym filmie to to czy gdyby miedzy nimi odbył się ten brutalny stosunek seksualny to w efekcie wyszły by z tego ludzkie czy wampirze dzieci? Jak u gojów narodowość dostajesz po ojcu czy jak u żydów po matce?
Film polecam wszystkim dziewczynką, które tatuś mało przytulał i nie okazywał uczuć .

Zwiastun:

"W małym mieście zjawia się Bella, dziewczyna o urodzie stereotypowej feministki"
Chyba znamy inne stereotypy, bo dla mnie stereotypowa feministka to czarownica o wyglądzie Joanny Senyszyn, rwąca kostki brukowe i rzucająca nimi w kontrmanifestację Wszechpolaków.

Doszukałeś się dużej liczby podtekstów seksualnych, dziwne w wypadku adaptacji książki, w której występuje miłość idealna, platoniczna. Filmu nie widziałem, po książce stwierdziłem, że wyrobiłem normę umartwiania się.

ad 1 - urodzie feministki , w pojecie uroda nie wchodzi rzucanie kamieniami
ad 2 - ja nie widzę tej dziwności ! przypatrz się jakimi słowami bohaterowie opisują swój stosunek do siebie, jakie zachowania ich podniecają , jakie maja reakcje na niektóre sytuacje . Ja tylko to odczytuje łącząc z portretem psychologicznym bohaterów .

Poza tym serio? Z całej notki zaciekawiła cie tylko jedna średnio trafiona metafora?

Generalnie feministki są bardziej interesujące niż "Zmierzch" :D

Pełna zgoda , są ciekawe i intrygujące jak kryminały z Bogartem albo Incepcja

"( nic dziwnego, że nie potrafi czytać w jej myślach, bo chyba tam po prostu nic nie ma )"
obśmiałam się ;P

Dodaj komentarz