Królowa bije króla

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

To już czwarte spotkanie z Kajem, Gerdą i trollami. Sytuacja w królestwie nieco się zmieniła. Zła Królowa Śniegu została wygnana do Krainy Luster, skąd ponoć nie ma ucieczki, zaś oświecony król tępi wszelkie przejawy magii.

Sęk w tym, że trochę z tym przesadza. Zamiast po prostu wprowadzić stosowny zakaz, postanawia wysłać do lustrzanego więzienia wszystkich potrafiących czarować. Taki los czeka między innymi rodziców i brata Gerdy. Ona sama, jako osoba niemagiczna, ląduje w tradycyjnym więzieniu.

Fabuła nie jest przesadnie odkrywcza, nie oszałamia przesłaniem czy choćby morałem. Królowa Śniegu. Po drugiej stronie lustra to po prostu animowana bajka osadzona w magiczno-technicznej wersji średniowiecza, z sympatycznymi bohaterami, szybkim tempem akcji i kilkoma zabawnymi żartami. Slapstickowe dowcipy i proste zabawy słowne spodobają się głownie dzieciom. To nie jest produkcja, na której będą się dobrze bawić dorośli. Nie znajdą tu tego, co mogli znaleźć w ambitnych europejskich kreskówkach czy najlepszych produkcjach z Hollywoodu.

Trzeba jednak przyznać, że twórcy serii rozwijają się. Film wygląda znacznie lepiej niż pierwsza część, jest dużo bardziej kolorowy, a niektóre widoczki zapierają dech w piersiach. Gorzej z animacją, która wydaje się zbyt sztywna, pozbawiona giętkości cechującej topową konkurencję. Jeszcze gorsze wrażenie robi dźwięk. Muzyka i dialogi zagłuszają większość odgłosów tła. Niemalże nie słychać tu zderzeń, trzasków czy chociażby stukotów, jakże naturalnych dla wydarzeń, które toczą się na ekranie. Nie wszystkich aktorów dubbingowych wybrano też sprawnie. Niektóre głosy nie pasują do postaci.

To nie jest kreskówka, która zmieni historię gatunku czy choćby przyciągnie do kin tłumy. Dzieciom zapewni półtorej godziny zabawy, a rodzicom półtorej godziny spokoju od dzieci. Szkoda tylko, że po seansie nic w maluchach nie zostanie. Niczego się nie nauczą, nie dowiedzą o świecie.

Michał Zacharzewski