Bodyguard (Mother...er) Zawodowiec

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Sztuką jest stworzyć lekką komedię, która równocześnie bawi i spełnia kryteria "dobrego filmu". Twórcom Bodyguarda Zawodowca się to udało, bo widz kończy seans zrelaksowany i nie ma poczucia zmarnowanego czasu.

Ryan Reynolds gra tu byłego agenta, Michaela Bryce, który rzucił pracę i został zawodowym ochroniarzem. Praca i życie zawodowe idzie mu świetnie, do momentu kiedy traci ważnego klienta i rozstaje się z ukochaną. Jego życie odmienia się, gdy los stawia mu na drodze płatnego zabójcę, Dariusa Kincaida (Samuel L. Jackson) o dwuznacznej moralności i specyficznym poczuciu humoru. Bryce musi pomóc Kincaidowi dotrzeć do sądu, gdzie będzie zeznawał przeciwko morderczemu tyranowi (Gary Oldman). Pytanie tylko - kto tu pomaga komu?

Reżyserowi Patrickowi Hughesowi należy się pochwała za to, że jego film jest naprawdę zabawny. Ostatnie lata pokazują, że film nazwany komedią niekoniecznie stosuje się do zasad, jakimi ten gatunek się rządzi, a mówiąc mniej skomplikowanym językiem - jest po prostu nieśmieszny. Możecie się więc nastawić na inteligentne, cięte dialogi, barwne postacie i wyciskające łzy z oczu gagi.

Gra Reynoldsa jest bardzo w stylu Deadpoola, którego pokochały miliony - czarny humor, głupkowate teksty i ten błysk w oku, za którym panny sznurem. Szalony śmiech Jacksona przywodzi na myśl Stephena z Django czy Valentine'a z pierwszego Kingsmena. W Bodyguardzie jest to jednak postać wzbudzająca nieco więcej sympatii. Głównym bohaterom partnerują między innymi seksowna, energiczna i latynoska do szpiku kości Salma Hayek w najlepszej formie rzucająca hiszpańskim mięsem oraz mroczny Gary Oldman w roli prezydenta - ludobójcy ze świetnym, białoruskim akcentem. Niestety zaskakująco sztywno w roli ukochanej Reynoldsa wypadła Elodie Yung, niemniej jednak cały wątek miłosny bardzo ładnie wplata się między dynamiczne pościgi i kule lecące w slow-motion na prawo i lewo.


Bodyguard Zawodowiec to w ogóle historia miłosna i to historia z morałem, który da Wam trochę do myślenia pod koniec seansu. Twórcy upchnęli tam trochę grzechów trawiących nasze czasy - korupcję, okrucieństwo, nierówność społeczną. Na szczęście zawsze znajdą się wśród nas nieudacznicy, którzy przypadkiem uratują świat przed okrutnymi tyranami. Ten, może nieco naiwny wydźwięk filmu nie przeszkodził, bo przecież czego innego oczekuje się od tego typu produkcji.

Dwóch niedopasowanych partnerów, którzy na początku nie pałają do siebie szczególną miłością, ale wraz z rozwojem akcji stają się najlepszymi kumplami to nieco odgrzewany kotlet, ale jak odgrzewać, to te najlepsze. Twórcy w oczywisty sposób nawiązują do Bodyguarda z 1992 roku (warto chociażby spojrzeć na plakat, za który mają u mnie dużego plusa). Z tego wszystkiego ostatecznie wychodzi całkiem przyzwoity hołd oddany starym, klasycznym filmom akcji za którymi niejeden z nas tęskni.

Bodyguard Zawodowiec to pełen zaskakujących zwrotów akcji, zabawnych dialogów i świetnie dobranych piosenek sensacyjny film, który nie może się nie spodobać.

Zwiastun: