Antyargento

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Luca Guadagnino w końcu opuścił bezpieczne wybrzeże Morza Śródziemnego i wybrał się do teutońskiej głuszy na spotkanie wiedźm. Podążył ścieżką wydeptaną przez Dario Argento, niekwestionowanego mistrza grozy, jednak jego Suspiria niewiele ma wspólnego z naśladownictwem.


Suspiria w tegorocznym wydaniu korzysta z fabularnego szkieletu oryginału. Po raz kolejny główną bohaterką jest Amerykanka, Susie Banion, która przyjeżdża do szkoły tańca, aby uczyć się pod okiem charyzmatycznej Madame Blanc. Szybko okazuje się, że w placówce zaczynają dziać się rzeczy straszne, które mają jakiś związek z okultyzmem. Guadagnino razem ze scenarzystą Davidem Kajganichem i operatorem Sayombhu Mukdeepromem sprawił, że te stare kości obrosły zupełnie nowym mięsem. W tym celu Suspiria brutalnie odcina się od pierwowzoru zabijając co w oryginale cenne i uwypuklając to, czego w ogóle w nim nie było.

Wielkim nieobecnym obrazu Argento był taniec. Widzowie musieli uwierzyć na słowo, że Susie trafiła do szkoły baletowej. Gaudagnino wokół tańca buduje cały film. Na parkiecie rozgrywa się jedna z ciekawszych scen grozy ostatnich lat. To ruch ciała w połączeniu z montażem buduje grozę. Kolejne sceny są konstruowane jak w teatrze tańca, gdzie fundamentem jest ciało w przestrzeni, a nie warstwa literacka. Reżyser Tamtych dni, tamtych nocy z pięknego, acz niezbyt głębokiego filmu grozy tworzy feministyczny body horror, w którym to cielesność gra pierwsze skrzypce.

Nie oznacza to wcale, że Suspiria nie oferuje nic umysłowi. Jest wprost przeciwnie, co dobrze widać w sposobie potraktowania miejsca akcji. Argento wykorzystał Niemcy pretekstowo. Po prostu dobrze mu się rymowały z czarownicami. Guadagnino czerpie pełnymi garściami z dorobku nowoczesnych Niemiec, ich wzornictwa (Bauhaus), kultury artystycznej (modernistyczny taniec) i dorobku intelektualnego (psychoanaliza). Scenariusz bardzo mocno uwypukla wątek historyczny. Za murami szkoły działa Frakcja Czerwonej Armii, a porywacze samolotu Lufthansy z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny żądają wypuszczenia Andreasa Baadera i Ulrike Meinhof. Ta ostatnia jest duchem krążącym nad wydarzeniami, być może należy do świata nadprzyrodzonego, a nie do linearnej historii. Taką interpretację wspiera, znów bardzo niemiecki, wątek psychoanalityczny. Wprowadza termin przeniesienia, która pozwala zmieścić pod jednym dachem magię i działalność rewolucyjną.

Warstwa intelektualna Suspirii jest jak widać bardzo mało argentowska. Podobnie można powiedzieć o obrazie. Neonowe rozpasanie oryginału zostało zastąpione przez prostotę. Operator bawi się szarościami i udaje mu się w ten sposób zbudować sugestywną atmosferę. Kiedy w końcu na ekranie pojawia się czerwień, to ma niezwykłą siłę. Mukdeeprom to jeden ze stałych współpracowników reżysera. Nie jest to jedyne powtarzające się nazwisko na liście płac. Tilda Swinton zagrała potrójną rolę, ale tym razem nie dominowała na ekranie. Główna partia przypadła Dakocie Johnson, która chyba po raz pierwszy zagrała coś na poważnie. Guadagnino doskonale ją poprowadził (co nie udało mu się w Nienasyconych) i Susie w jej wykonaniu w bardzo ciekawy sposób balansuje między niewinnością, a odwagą otwarcia się na nieznane (i potencjalnie grzeszne).

To, co dla Argento jest dogmatem, czyli audiowizualne efekciarstwo, prostota akcji i dziewczęca niewinność Guadagnino komplikuje, by nie powiedzieć żuławszczy. To autor Opętania jest duchowym ojcem Suspirii. Histeryczność, dziwaczność, dążenie do osobności - te cechy pożyczył sobie włoski reżyser. Zaskakujące u kogoś, kto nie tak dawno święcił triumfy dzięki apollińskim, hołdującym pięknu i dobru Tamtym dniom, tamtym nocom. Wyjazd do Berlina pozwolił Guadagnino odnaleźć Dionizosa, musiał tylko zabić w swoim filmie Argento.

Zwiastun:

Tilda Swinton zagrała nie tyle podwójną, co potrójną rolę, Trzecia co prawda epizodyczna, ale kluczowa jeśli uwierzyć reżyserowi, że miała zagrać superego, ego i id :)
https://www.vanityfair.com/hollywood/2018/10/tilda-swinton-old-man-suspiria-who-plays-helena-markos

Poprawiam. :)

Dodaj komentarz