Berlinale 2020: przeprosin nie będzie

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Faraz Shariat przebojem wspiął się na szczyt rankingu najlepiej ocenianych filmów tegorocznego Berlinale. Jego Futur Drei to brawurowa, pełna energii historia o zwykłym życiu młodego syna migrantów z Iranu. Zwykłym przynajmniej w Niemczech, wszak bycie gejem w Teheranie nie jest tak łatwe jak na przedmieściach Hamburga.

Parvis mieszka z rodzicami na typowym osiedlu klasy średniej. Duże domy, zadbane ogrody. Jego rodzina prowadzi niewielki supermarket. Chłopak żyje beztrosko, imprezuje, uprawia seks z poznanymi w internecie mężczyznami. Ma trochę zbyt lepkie ręce i czasem rekreacyjnie dokona niewielkiej sklepowej kradzieży. Z tego powodu został skazany na prace społeczne. Pomaga w ośrodku dla uchodźców. Urodził się w Niemczech, ale zna język swoich rodziców, dlatego poza drobnymi pracami porządkowymi służy też za tłumacza. W ośrodku poznaje Banafshe i Amona, rodzeństwo, które uciekło z Iranu. Z dziewczyną się zaprzyjaźnia, ale chłopak staje się obiektem innego rodzaju zainteresowania. I to odwzajemnionego. Społeczność ośrodka jednak daleka jest od tolerancji, więc romans musi rozgrywać się w ukryciu, przynajmniej w murach zakładu kochankowie muszą grać heteryków.

Gra w „normalność” nie jest dla Parvisa łatwa. Do tej pory się nie krył i, z braku lepszego polskiego określenia, wypadałoby napisać, że jest nieco przegięty. To po prostu ten chłopak, który na bal przebierańców wybiera kostium czarodziejki z księżyca. Jest przy tym wyjątkowo sympatyczny, zadziorny i pyskaty. Jedno jest pewne, słabo realizuje tradycyjne wzorce męskości, co w środowisku ludzi wychowanych na Bliskim wschodzie czy w Afryce jest trudne do przyjęcia. Parvis nie zamierza jednak przepraszać za bycie sobą. Nie tylko żadnych tytułowych hard feelings, ale też no apologies. I jest to wyjątkowo odświeżające, jakby kino LGBT w końcu zorientowało się, że nie musi po raz kolejny serwować melodramatu o sportowcach, żołnierzach czy innych kategoriach ludzi zwyczajowo kojarzonych z nadmiarem testosteronu.

Shariat queeruje też formę swojego filmu. Nie da się ukryć, że największą inspiracją dla debiutującego reżysera jest twórczość Xaviera Dolana. Jeżeli ktoś chciałby bawić się w wyliczanki mógłby odhaczyć wszystkie charakterystyczne elementy od bardzo mocno obecnej muzyki, po efektowne acz zatrzymujące akcję sceny. Nie jest tak sprawnym reżyserem jak twórca Mamy, ale nie od razu Rzym zbudowano, a jak na debiut jest to projekt całkiem ambitny. Korzystanie z rozwiązań wypracowanych przez innych nie jest niczym złym. Tym bardziej, że służą do opisania innej kondycji. Film ma elementy autobiograficzne i jego reżyser nie startował z pozycji dziecka z uprzywilejowanej rodziny.

Przymykając oko na to, że nie każda scena udała się tak jak powinna, nie sposób nie zauważyć, że Shariat ma talent do opowiadania historii. Futur Drei płynie bez większych przeszkód, nie tylko skrząc się humorem, ale i oferując momenty poważniejsze. Opis i zwiastun zapowiadały karykaturę festiwalowego kina. Niemiecki film o gejach uchodźcach, czy to nie brzmi jak mokry sen zaangażowanej krytyki filmowej? Na szczęście reżyser nie myślał o zadowoleniu krytycznej braci, a widowni. Nie można powiedzieć, że to film dla każdego, ponieważ homofobów i rasistów ma w głębokim poważaniu i nie boi się urażać ich delikatnych uczuć. Poza tym to świeże rozrywkowe kino z elementami krytyki społecznej. Porządnie zagrane i ambitnie, acz nie bez pewnych zgrzytów, zrealizowane. Czy w Niemczech objawił się nowy twórca formatu Xaviera Dolana? Na takie stwierdzenie jeszcze za wcześnie, ale fakt, że młodzi reżyserzy próbują iść jego drogą może jedynie uczynić kino lepszym.

Zwiastun: